Aktywność ustroju jako całości – cz.1/2

Wyrażenie »aktywność własna» bywa różnie rozumiana w neurofizjologii. Tinel podkreśla wielokrotnie, że każdy poziom ośrodków wegetatywnych, ścienny, zwojowy i rdzeniowy, ma »swoją własną aktywność» i może odpowiadać odruchami na podrażnienie dróg czuciowych, których gałęzie końcowe lub toczne dochodzą do każdego z nich (automatyzmy piętrowe Ch. Foix). Różnice tego rodzaju »aktywności własnych» na wymienionych tu piętrach zależą oczywiście od ich budowy anatomicznej. W naszej pracy »aktywność własną» rozumiemy zupełnie inaczej, mianowicie jako przeciwieństwo procesu odruchowego, który jest wywoływany przez bodziec zewnętrzny i którego nasilenie jest równoległe do nasilenia bodźca. Aktywnością własną ustroju jest więc w naszym rozumieniu aktywność dopiero takiego neurodynamizmu, który koordynuje, kieruje i kontroluje czynności odruchowe albo inicjuje czynności niezależnie od podniet chwili bieżącej. Określenie to zlewa się z »czynnikiem koordynacji» fizjologów i neurologów (»zamiar» i »wola» Goldsteina), oraz z dążnościami instynktowymi i psychicznymi, z kierownictwem zachowania się ustroju jako całości. Piętra niższe mechanizmów wegetatywnych ściennych, zwojowych i segmentarnych nie kierują nigdy zachowaniem się ustroju jako całości, cechują się zawsze aktywnością tylko fragmentaryczną, która przez to nie zasługuje na nazwę aktywności własnej organizmu. Inaczej się rzecz przedstawia z wielkimi dynamizmami instynktowymi i psychicznymi, które w pewnych okresach życia jednostki ludzkiej są normalną, fizjologiczną siłą, decydującą o zachowaniu się tej jednostki. Widzieliśmy już w poprzednich rozdziałach, zwłaszcza w rozdziale o pamięci psychologicznej i biologicznej, że czynniki kierujące instynktu należy zaliczyć do dziedziczonej pamięci gatunkowej, czynniki zaś kierujące psychiczne powstają dzięki działaniu pamięci osobniczej. Hierarchia aktywności własnej ustroju i jego neurodynamizmów kierujących powstaje więc przez ewolucję czynności korowo-psychicznych.

Pojęcie aktywności własnej organizmu zlewa się z psychologicznym pojęciem »woli» tylko wtedy, jeśli ją pojmujemy w szerokim znaczeniu tego wyrazu, począwszy od każdej dążności instynktowej i potrzeby fizjologicznej, a kończąc na ewolucyjnie szczytowych, obiektywnych rozważaniach i postanowieniach.

Jednakże, aby należycie zrozumieć rozwój czynności psychofizjologicznych, doprowadzający właśnie do ich hierarchii, bardzo wyraźnie zaznaczającej się na poszczególnych piętrach ich ewolucji, zachodzi konieczność powrócenia raz jeszcze do rdzenia kręgowego i specjalnie do tych jego czynności, które mają charakter scalających. Mamy tu na myśli wzmiankowane już poprzednio doświadczenia Dusser de Barenne’a, wykonywane za pomocą miejscowego zatrucia strychniną, które doprowadziły tego autora do wniosku, że współczesne podrażnienia dośrodkowe tworzą w rogach tylnych rdzenia kręgowego jedność czynnościową odcinkową. Ten sam wniosek o jedności czynnościowej odcinkowej wyprowadzają z przypadków patologicznych. H. Head, którego »zony» dowodzą, że stan podrażnieniowy w trzewiach powoduje hiperalgezję odpowiedniego dermatomu, a także O. Foerster, który opisuje objaw odwrotny, a mianowicie hiperalgezję narządów wewnętrznych, wywołaną przez stan podrażnieniowy w odpowiednim dermatomie. Może jeszcze jaskrawszą ilustracją tej jedności jest przypadek, opisany przez O. Foerstera, w którym ten autor drażnił u chorego centralny odcinek lewego n. splanchnici majoris. Chory umiejscowiał wrażenie, doznawane przy słabym podrażnieniu elektrycznym, w 6 dermatomie grzebietowym, wrażenie wywołane przez nieco silniejsze podrażnienie prądem elektrycznym umiejscowiał na całej przestrzeni grzbietowej od 6 do 9 dermatomu i wreszcie skarżył się na silne »bóle w brzuchu» okolicy żołądkowej dopiero przy podrażnieniu maksymalnym. Widzimy zatem, że i w tym przypadku integracja obwodu metameru i jego części głębokich jest znowuż funkcją układu wegetatywnego. W ostatnich czasach (1935 na XV Międzynarodowym Zjeździe Fizjologów w Moskwie) Adrian    wypowiedział opinię, opartą na doświadczeniach Matthewsa i Barrowa, że uzyskane w tych eksperymentach fakty wystarczają do wykazania, że zmysłowe impulsy, które dochodzą do mózgu, nie są identyczne z tymi impulsami zmysłowymi, które wchodzą do rdzenia kręgowego. Szereg

impulsów obwodowych ulega zahamowaniu wskutek istnienia pewnego rodzaju mechanizmu, który filtruje i kontroluje, który osłabia silne wahania impulsów zmysłowych, dochodzących do rdzenia kręgowego, i skierowuje do mózgu prąd, który wskutek tej selekcji staje się bardziej dostosowany. Jak widzimy, Adrian w gruncie rzeczy dochodzi tu na zupełnie innej drodze do wniosku podobnego do tego, do którego doszedł H. H e a d podczas badań objawów regeneracji przeciętego nerwu czuciowego, w ciągu której autor ten stwierdził, że podrażnienia protopatyczne i epikrytyczne wywierają na siebie wpływ wzajemny.

W każdym razie ze wszystkich przytoczonych tu faktów wynika, że podrażnienia czuciowe współczesne są naprawdę izolowane tylko na obwodzie. Z chwilą kiedy wszystkie podrażnienia z jednej metamery zlewają się do wspólnego basenu w odpowiednim segmencie rdzenia kręgowego, ulegają tam wpływom mechanizmu filtrującego i kontrolującego, który można nazwać pierwszą rdzeniową stacją, przekształcającą współczesne podrażnienia czuciowe, na obwodzie izolowane, w nową jedność czynnościową odcinkową, która nie jest identyczna z arytmetyczną sumą tych podrażnień.

Zespołowy charakter podrażnień współczesnych, tak mocno podkreślany przez S e m o n a w jego zasadach mnemicznych, otrzymuje silne oparcie w tych nowych doświadczeniach, w których układ wegetatywny okazuje się nie tylko jako nieodłączna część rdzenia kręgowego na całej jego długości, ale — co więcej — jako jego podstawowy pień, jego ogniwo ośrodkowe, w stosunku do którego neurony zmysłowe i ruchowe są członami bocznymi, obwodowymi i podporządkowanymi kierownictwu neuronów wegetatywnych. Wszystkie te stosunki, eksperymentalnie stwierdzone na poziomie rdzenia kręgowego, zwłaszcza przez O r b e 1 i e g o i jego szkołę, mamy prawo uważać za podstawowy wzór, za plan czynności układu nerwowego ośrodkowego.

Aktywność własna instynktowo-podkorowa.

Przypominając to, co mówiliśmy o pamięci dziedziczonej w rozdziałach o instynkcie zwierząt i człowieka, tutaj musimy z góry podkreślić, że nasza dzisiejsza wiedza o tych dziedziczonych mechanizmach jąder podkorowych jest jeszcze więcej niż niedostateczna. Zwłaszcza te popędy instynktowe, które niewątpliwie mają swe źródło w cechach dziedziczonych, ale z charakteru swojego wyrastają ponad popędy, wypływające bezpośrednio z potrzeb fizjologicznych, nie dają się dotąd w ogóle w żaden sposób powiązać z fizjologią; nie możemy literalnie nic powiedzieć o neurofizjologicznej stronie popędu poznawczego albo ludzkiej, syntonicznej postaci popędu stadnego, chociaż od czasów badań Kretschmera wiemy, że syntoniczne charaktery wiążą się z określoną, pikniczną budową ciała, co znowu budzi podejrzenie, że istnieje jakaś zależność obu tych cech sprzężonych od stosunków gruczołowo-dokrewnych.

Nie o wiele lepiej przedstawia się sprawa z podkorowymi ośrodkami potrzeb fizjologicznych, chociaż ich istnienie w międzymóżdżu i śródmóżdżu nie ulega wątpliwości i zostało ostatnio nawet doświadczalnie stwierdzone przez W. R. Hessa przypadkowo — podczas poszukiwania ośrodków snu za pomocą wkłuwanej u kota do podstawy mózgu cienkiej igły, przez którą badacz szwajcarski działał prądem elektrycznym o słabych woltażach. Zastosowanie bowiem wyższych woltaży w tych samych punktach powodowało, przeciwnie, obudzenie śpiącego kota. Otóż drażnienie słabym prądem galwanicznym dolnych części mózgowia, nie zanadto odległych od linii środkowej, w jednym przypadku wywoływało »występowanie prawdziwej żarłoczności po każdym podrażnieniu», w trzech zaś innych przypadkach »odbywała się skoordynowana defekacja». W tych doświadczeniach Hessa działanie sztucznych podrażnień słabym prądem galwanicznym zastępowało widocznie dośrodkowe podrażnienia interoceptywne, które w warunkach normy fizjologicznej pobudzają właściwe ośrodki regulujące, zarządzające reakcjami zaspokajania potrzeb. W przypadkach skoordynowanych reakcji instynktowych należy przyjąć istnienie jakichś dziedzicznych zespołów engramów. Trudno jest wyjaśnić, czemu samorzutne oddawanie moczu u kotów miało w doświadczeniach H e s s a charakter raczej zwykłego odruchu i odbywało się w sposób »nie skoordynowany».

Marcin Autor