Wędrówka dominanty

Mówiliśmy już o dominancie w znaczeniu Uchtomskiego, tj. o silnie podrażnionym punkcie ośrodkowego układu nerwowego, do którego spływa – zamiast jak zwykle wywoływać odruch — słabsze podrażnienie innego punktu. W tym miejscu wracamy do dominanty dlatego, aby przypomnieć, że — jak wykazują doświadczenia laboratoryjne — taką dominantę można stworzyć przez dostatecznie silne podrażnienie w każdym punkcie ośrodkowego układu nerwowego. Pawłów na podstawie swoich doświadczeń mówi, że podniety zewnętrzne i wewnętrzne współzawodniczą o »górujący wpływ w ustroju w każdej poszczególnej chwili jego istnienia». Każdy nowy czynnik, który zaczyna działać na ośrodkowy układ nerwowy, rozpoczyna w nim walkę z już działającym tam czynnikiem — albo go osłabia, albo go zupełnie usuwa, albo sam ustępuje i zaciera się przed już działającym czynnikiem. Pawłów nie używa tu terminu dominanty, ale, jak widzimy, opis walki dwóch czynników w korze na ogół pokrywa się z pojęciem

Uchtomskiego o wzajemnym oddziaływaniu dwóch dominant, a zmiana czynników górujących jest tu zawsze dlań zmianą przestrzenną, wędrówką czynnika górującego.

U obu tych autorów dominanta jest zatem zjawiskiem wędrującym po całym ośrodkowym układzie nerwowym i przez obu jest omawiana jako zjawisko fizjologiczne, eksperymentalne, sprowadzone przez Pawłowa do tego procesu nerwowego, w którym »silnie podrażniony punkt ośrodkowy układu nerwowego obniża pobudliwość wszystkich otaczających punktów». Ale jest rzeczą ciekawą, że Pawłow, ten genialny, ale ostatni Mohikanin klasycznych poglądów mechanistycznych, mówi nie tylko o coraz to innych »silnie podrażnionych punktach» kory mózgowej, ale — jak widzieliśmy — także o wędrówce świadomości po korze mózgowej. Rzeczywiście, świadomość jest dla Pawłowa »czynnością nerwową określonej części półkul mózgowych, posiadającej w danej chwili, w danych warunkach pewną optymalną pobudliwość, która prawdopodobnie jest pośredniej wielkości. W tej samej chwili cała reszta półkul pozostaje w stanie mniej lub więcej obniżanej pobudliwości». »Dział z czynnością optymalną nie jest naturalnie działem na stałe utrwalonym w jednym miejscu; przeciwnie, przemieszcza się on wciąż po całej przestrzeni półkul mózgowych w zależności od związków istniejących pomiędzy ośrodkami i pod wpływem podrażnień zewnętrznych. Oczywiście, odpowiednio zmienia się także okolica z pobudliwością obniżoną». Jak widzimy, mówiąc o wędrówce świadomości po korze Pawłów już nie wiąże jej z »komórkami nerwowymi» lub z »punktami kory», ale uważa ją za czynność »określonej części» półkul mózgowych. Naszym zdaniem należy odróżniać »świadomość g 1 o b a 1 n ą», czyli psychologiczny przejaw synergii czynnościowej w ogóle wszystkich pięter mózgowia, od świadomości poszczególnych pięter:           od »świadomości protopatycznej», która jest czynnością mechanizmów podkorowych, a także od zmysłowego spostrzegania, dalej od »świadomości prelogicznego myślenia» mechanizmów pozaczołowych, a wreszcie od »świadomości abstrakcyjnego myślenia» — mechanizmów czołowych.

Zachodzi tu jednak pytanie, czy nie jest rzeczą błędną nazywanie dominantą czynności któregokolwiek z wielkich dwóch narządów korowych, skoro Pawłow — niewątpliwie bardzo słusznie -— określa optymalną pobudliwość» jako »prawdopodobnie pośredniej wielkości», a bynajmniej nie maksymalnej. Musimy jednak uprzytomnić sobie, że siła dynamizmów globalnych obu wielkich narządów korowych jest w pewnym przybliżeniu jednakowa, gdyż oba wielkie dynamizmy korowe pracują z reguły w synergii stanowiącej stale równowagę chwiejną, umożliwiającą równoczesną pracę obu prądów świadomości, zarówno wrażeń somatycznych (ustrojowych i zmysłowych), jak i czynności, intrapsychicznych, wyższych. Tego rodzaju współpraca dwóch dominant wyłącza z natury rzeczy możliwość takiej przewagi dynamicznej jednej z tych sił nad drugą, w której siła przeważająca wchłania w siebie słabszą, uniemożliwiając tej słabszej wykonanie zwykłej czynności. Optymalna aktywność własna kory mózgowej wymaga więc niewątpliwie nasilenia pośredniego, jak na to wskazuje odruchowość warunkowa, opierająca się na tworzeniu przez tę aktywność nowych wiązań mnemicznych w korze, których powstawanie w stanach senności albo nerwowego rozdrażnienia (wzmożonej pobudliwości) jest utrudnione lub nawet uniemożliwione, najłatwiejsze zaś jest w stanach pobudliwości pośredniej. »Powszechność» możliwych wiązań na wyższym poziomie ośrodkowego układu nerwowego, podkreślana przez Pawłowa, świadczy rzeczywiście o wędrówce aktywności własnej po różnych okolicach kory mózgowej.

Podział zainteresowania i uwagi na ich postać spostrzegawczą i postać intrapsychiczną odpowiada nie tylko dwom prądom świadomości (wrażeń ustrojowych i zmysłowych, jak i życia intrapsychicznego), ale także dwom kategoriom czynności korowych: a) budzonych przez podrażnienia dośrodkowe, b) wyłącznie wewnątrzkorowych – i dwom anatomicznie odrębnym narządom kory mózgowej, mianowicie pozaczołowemu i czołowemu, których wielkie dynami z- my, odpowiadające zainteresowaniu i uwadze mające charakter sił sprzężonych, mogą wskutek tego wzrastać tylko jeden kosztem drugiego, jak gdyby pewna ilość energii nerwowej przepływała raz z pozaczołowego na-rządu do czołowego, to znów odwrotnie. Na pierwszy rzut oka myśl o takim przypływie lub odpływie »uwagi narządu pozaczołowego» lub »czołowego» może się wydawać tym autorom, którzy przyzwyczajeni są do widzenia energii nerwowej tylko w przewodnictwie podrażnienia w łuku odruchowym, czymś zupełnie nieuzasadnionym. A jednak w pewnych momentach nawet Pawłów widzi konieczność oderwania się fizjologii kory mózgowej od »komórek nerwowych» i »punktów podrażnionych» lub »zahamowanych» kory i mówi o czynnościach »określonej części» kory mózgowej o wyobrażeniu prześwietlenia mózgu.

Zresztą i wśród starszych autorów, i wśród zupełnie współczesnych nożna spotkać podobne wyobrażenia o przepływaniu całych potoków energetycznych w korze mózgowia. Mamy tu na myśli Goldsteina, który w zupełności zgadza się z poglądem Uexkulla, odbiegającym od zwykłego ujmowania podrażnienia w układzie nerwowym jako procesu oscylacyjnego i zastępującym je przez obraz ruchomej masy wodnej. Jest to teoria tzw. »doliny napięcia»: to samo podrażnienie może działać w sposób bardzo różny i w różnych miejscach, ponieważ miejsce, w którym podrażnienie zostaje jak gdyby pochwycone, jest zależne od każdorazowego stanu poszczególnych okolic, wchodzących w rachubę. Jeżeli zachodzi przeszkoda do szerzenia się podrażnienia w pewnym miejscu, np. wskutek zniszczenia jakiejś części układu nerwowego, albo przez sztuczne przeszkodzenie ruchowi, to podrażnienie szerzy się w innym miejscu tak, jak gdyby znajdowała w nim się dolina, do której podrażnienie to spływa jak płyn. Przykłady można przytoczyć nie tylko na bezkręgowych, ale i na chorych: jeżeli choremu, wykazującemu schorzenie móżdżku, każemy podnosić ku przodowi ramię po stronie chorej, to ono zbacza w stawie barkowym na zewnątrz. Jeśli przeszkodzimy temu zboczeniu przez przytrzymanie ramienia w stawie barkowym, to zboczenie następuje w stawie łokciowym, jeśli i tu przeszkodzimy, to w stawie nadgarstkowym, a wreszcie — w razie unieruchomienia i tego stawu — w stawach palcowych. Ale w jaki sposób następuje to ukształtowanie masy, a zwłaszcza zastój w jednym miejscu w dolinie napięcia, to pozostaje dotąd zupełnie niewyjaśnione nawet w tych warunkach eksperymentalnego podziału podrażnienia, w których nie można sądzić o procesach biologicznych, kierowanych przez »ośrodkowy punkt widzenia» (jak mówi Goldstein), czyli »zamiar».

»Ruchoma masa płynu», zatrzymywana w tej lub innej »dolinie napięcia», zależnie od każdoczesnych warunków, jest zatem tym impulsem dynamicznym, który wypływa z fizjologicznego odpowiednika »zamiaru», dążności uczuciowej i jest tak poszukiwanym przez fizjologów, ale dotąd wciąż nieuchwytnym czynnikiem koordynacji, regulacji, integracji. Źródło, z którego wypływa ten impuls dynamiczny, mający charakter »ruchomej masy płynu», zwane w języku psychologicznym dążnością uczuciową, fizjologicznie musi być dominantą, której wyładowanie energetyczne zostaje zwrócone w ściśle określonym kie-runku, mianowicie ku czynności najlepiej zapewniającej osiągnięcie stawianego w pewnej chwili celu. Wzór kinestetyczny takiej optymalnej czynności jest, jak widzieliśmy, dziedziczony w instynkcie  wraz z całym zespołem mnemicznym, do którego wchodzi nadto en- gram bodźca, wywołującego reakcję, i engram związanej z nim dążności uczuciowej. W reakcjach dowolnych wzór kinestetyczny jest nabywany osobniczo. Ale w obu przypadkach, zarówno »zamiaru» instynktowego jak rozważonego wszechstronnie, dążność uczuciowa, przechodząca ze stanu utajenia w stan dynamiczny o sile dominanty, staje się źródłem wyładowania energii (w znaczeniu psychologicznym i fizjologicznym), spływającej jak fala wody wzdłuż dróg odśrodkowych, zupełnie dokładnie określonych przez mnemiczny wzór kinestetyczny, odpowiadający każdej czynności optymalnej. Zbaczanie impulsu korowego, dawanego w przypadku schorzenia móżdżkowego (Goldstein), jest zależne oczywiście nie od zaburzeń wzoru kinestetycznego (schematu ciała), ale od przeszkód, leżących poniżej kory mózgowej; fala energii mózgowej, wysłana przez dominantę korową, dociera w takich przypadkach patologicznych i eksperymentalnych tam, gdzie może. W warunkach normalnych podział wyładowywanej w impulsie korowym energii zostaje dokonany zgodnie z wzorem kinestetycznym i celem »zamiaru». Konieczność kliniczna zmusza autorów do wzniesienia się ponad prymityw prądu czynnościowego przewodnictwa podrażnień w łuku odruchowym, gdy jest mowa o czynnościach wyższych pięter osi mózgowo rdzeniowej. Goldstein wskazuje na antagonizm pod względem podziału energii, między działalnością zmysłową a myślową, między procesami zmysłowymi a ruchowymi, między czynnościami mowy a innymi itd., i wyprowadza stąd wniosek, że »ilość rozporządzalnej energii jest w pewnych granicach stała. Jeżeli jakaś czynność wymaga szczególnego nakładu energii, to na tym cierpi jakaś inna czynność». Podobnie P ó t z l1 mówi o »ogólnej pojemności sił aktywujących», które zostają »podzielone pomiędzy sferę świata zewnętrznego a świat wewnętrzny». Jak widzimy, energetyczne ujęcie zjawisk korowych przez tych autorów zbliża się bardzo do naszego poglądu, który widzi dwa wielkie odrębne dynamizmy w dwóch wielkich narządach korowych, przy czym od przewagi jednego z nich zależy okupowanie ośrodkowego punktu w polu widzenia świadomości. Przypominamy, że również autorzy amerykańscy, mówiąc o częściowej i całkowitej ekstyrpacji płata czołowego lewego lub prawego, traktowali go właściwie jako akumulator energii czołowej, którego uszkodzenie częściowe jest szkodliwsze dla pracy pozostałego płata niż całkowite usunięcie, ponieważ »uszkodzenie w jednym z tych płatów, powodujące zaburzenie częstości i typu wyładowań falowych, wywiera wpływ na czynność obu stron», w razie zaś całkowitego usunięcia płata chorego, drugi płat zdrowy »zostaje zwolniony od wpływu nieregularnych, patologicznych emanacji usuniętego towarzysza ».

Zdaje się zatem, że neurofizjologia i neuropatologia są coraz bardziej na drodze do utworzenia pojęcia wielkich dynamizmów, wykazujących pewne cechy swoiste, charakteryzujące te wielkie narządy nerwowe, które w różnych stadiach osobniczego i gatunkowego rozwoju człowieka były albo są dotąd narządami kierującymi jego myślami i zachowaniem się. Są to narządy i dynamizmy piętrowe wyższe, na które składają się mechanizmy instynktowo-podkorowe i trzy rozwojowe piętra korowo-psychiczne. Ponieważ czynności tylko tych trzech ostatnich pięter ulegają ewolucji w życiu osobniczym, więc z natury rzeczy i w procesie dysolucji przede wszystkim one biorą udział, a ponieważ ewolucja polega na nawarstwianiu się nowych dynamizmów nerwowych, więc i dysolucja musi polegać na niedomodze dynamizmów nadrzędnych i wyzwalaniu się podrzędnych.

Marcin Autor