Wzór energetyczny Semona

najpospolitszy. Praca ta nie znalazła w literaturze żadnego oddźwięku zapewne dlatego, że prostota i sztywność tego wzoru w postaci podanej przez Semona rzeczywiście nie pozwala jej zastosować do bardzo złożonych i bardzo zmiennych warunków działania dynamizmów psychicznych. Ale jeżeli stoimy na stanowisku dynamicznym w psychologii i w psychofizjologii, to jednak znajdujemy w wywodach Se mon a niektóre poglądy jeszcze i dzisiaj bardzo wartościowe, chociaż zajmujemy stanowisko zupełnie odmienne, zwłaszcza w sprawie »magazynowania engramów» »w chromatycznej istocie jąder komórkowych» i w sprawie zasadniczego poglądu na uczucie i uwagę.

Czynnik »i» wzoru, omawianego przez Semona, znany jest z prawa Fechnera-Webera, według którego »wielkość wrażenia stoi w stosunku nie do absolutnej wielkości podniety, ale do jej logarytmu, jeżeli podnieta będzie sprowadzona do swej wartości jako progu, tj. wielkości jako jedności, przy której wrażenie powstaje i zanika, albo krócej: wielkość wrażenia pozostaje w stosunku prostym do logarytmu podstawowej wartości podniety». Siła podrażnienia, bez względu na to czy przejawia się w reakcjach, dających się spostrzegać obiektywnie, czy też we wrażeniach, wzrasta i słabnie w dużej mierze równolegle do siły bodźca i stąd jest pełnym energetycznym odpowiednikiem siły wrażenia. Semon pisał tę: pracę jeszcze przed odkryciami W. R. Hessa i Orbeliego, ograniczającymi to twierdzenie wskutek wykazanego przez nich wpływu układu wegetatywnego na siłę lub czas trwania reakcji.

Mniej wyraźne i znane jest znaczenie ilościowego czynnika energii bodźcowej dla wrażenia. Semon wyjaśnia je w sposób przekonywający, mianowicie na przykładzie spostrzegania w świetle dziennym małej, bardzo jasnej lub nawet świecącej plamy (w kształcie koła lub kwadratu), którą odcina się od ciemnego tła z takiej odległości, że kąt widzenia wynosi około 80 do 90 sekund. W tych warunkach podrażnieniu ulega tylko jeden czopek. Należy patrzeć najpierw jednym okiem, mianowicie — wobec bardzo częstej różnej wrażliwości obu oczu na światło — okiem bardziej wrażliwym; potem na leży się przekonać, czy przedmiot może być jeszcze wyraźnie widziany z tej samej odległości także drugim, mniej wrażliwym okiem. 1’rzez pobudzenie danego czopka w siatkówce zostaje wywołane podrażnić nie, szerzące się na cały dalszy elementarny narząd zmysłowy, którego odbiorcą jest właśnie ten czopek, łącznie z jego promieniowaniem na korę mózgową. Masę pobudliwej substancji tego elementarnego narządu zmysłowego, od receptora aż do jego rzutowania na korę, określa Semon jako m. Jako wrażeniowy przejaw tego podrażnienia spostrzegamy mały, jasny lub —- przy wyborze większej intensywności – świecący punkcik. Jeżeli w pewnej odległości od tej plamy umieścimy na tym tle drugą taką samą plamę jasną lub świecącą, która będzie drażnić drugi czopek, i drugi elementarny narząd wzrokowy, czyli masę m«, która w przybliżeniu równa się mi, to spostrzegamy wtedy w polu widzenia obok siebie położone, ale wyraźnie odrębne dwa punkciki. Ponieważ siła podrażnienia w obu narządach jest jednakowa, masa zaś substancji pobudliwej, wprowadzonej w stan podrażnienia w obu narządach, jest także jednakowa, możemy powiedzieć, że energia podrażnienia, przejawiająca się w spostrzeganiu obu plam, na ogół podwoiła się, ponieważ pozostaje w stosunku prostym do masy, która się również podwoiła (m1 = m2). Ale ponieważ postacie energii obu podrażnień są różne wskutek różnej cechy własnej (różnego umiejscowienia) każdego z tych narządów elementarnych, więc mamy tu do czynienia nie z podwójną ilością tej samej energii, ale z dołączeniem się drugiego podrażnienia, które jest pod względem siły i masy równe pierwszemu podrażnieniu, różni się zaś od niego cechą własną, wskutek której oba te podrażnienia przejawiają się jako dwa wrażenia, istniejące obok siebie, wyraźnie różniące się swym znakiem lokalnym. Jednorzędne zestawienie takich wrażeń wzrokowych daje linię na jednej płaszczyźnie — powierzchnię. Takiej rozciągłości, ekstensywności energii podrażnieniowej odpowiada więc to, co nazywamy istnieniem wrażeń obok siebie, bądź wzrokowych, bądź też w ogóle wszelkich wrażeń, doznawanych równocześnie odrębnie (rozciągłość treści świadomości).

Tak się przejawia w zakresie wrażeń czynnik ekstensywności podrażnień, jeżeli mamy do czynienia z różnymi postaciami energii i odpowiednio różnymi podrażnieniami. Stan rzeczy zmienia się jednak w razie współdziałania dwóch (lub więcej) podrażnień, wywołanych pewną ilością bodźców, jeżeli ich postacie energii — wobec tożsamości pod innymi względami — nie różnią się także ich cechą własną, wskutek czego ich przejawy wrażeniowe posiadają jednakowe znaki lokalne. Jeżeli mianowicie będziemy teraz spostrzegali jedną jasną plamę na ciemnym tle najpierw tylko jednym, bardziej wrażliwym okiem, a potem dwuocznie, to w tym ostatnim przypadku ulega podrażnieniu jeden czopek siatkówki prawej i jeden odpowiedni czopek siatkówki lewej. Ponieważ siła i postać energii podrażnienia i cechy własne podrażnionych narządów zmysłowych elementarnych z prawej i z lewej strony są jednakowe, ale ilość substancji podrażnionej podwoiła się, mamy więc tu do czynienia ze zdwojeniem energii tego samego podrażnienia, mianowicie czynnik intensywności pozostaje bez zmiany, czynnik zaś ilościowy (ekstensywności, masy) uległ podwojeniu.

Semon stawia pytanie, jak ta sytuacja energetyczna przejawia się w dziedzinie wrażeniowej, i stwierdza, że podczas dwuocznego widzenia natężenie wrażenia pozostaje mniej więcej takie samo jak podczas jednoocznego (dopóki nie zmienia się czynnik natężenia podrażnienia), pomimo podwojenia się jego czynnika ilościowego. Widziany punkt nie jest więc jaśniejszy, natomiast wydaje się nam żywszy, wyrazistszy niż widziany jednoocznie. Ten wzrost żywości jest tu nieznaczny w porównaniu z tym wzrostem, który powstaje przez specjalne zwrócenie »tak zwanej uwagi». Podobnie pełniejsze, żywsze jest słyszenie tonu dwuuszne niż jednouszne. Najsilniej wzmaga się żywość w razie tej samej siły, przez zwiększenie ilości podrażnionych elementarnych narządów zmysłowych, w obrębie narządu węchowego, chociaż bardzo łatwo można je wykazać także w obrębie zmysłu smaku: jeżeli rozgryzie się karmelek, który dotąd tylko ssało się w ustach, to stopień słodkości nie zmienia się, ale wrażenie smakowe staje się wyraźnie pełniejsze, bogatsze dzięki temu, że rozgryzione kawałeczki stykają się z daleko większą powierzchnią języka.

Uczuciom Semon nie przypisuje stanowiska samodzielnego obok wrażeń, tylko uważa je za szczególną właściwość (ton uczuciowy) wrażeń, która czasem istnieje, często jej brak, i która tylko pozornie może występować jako element samodzielny. Występowanie w ogóle tonu uczuciowego zależy od jakości i siły podrażnienia, od homofonicznego współdźwięczenia wrażeń mnemicznych, obudzonych w drodze kojarzeniowej, i wreszcie od ogólnego stanu ustroju, od konstelacji ogólnej w danej chwili (»nastroju»). Semon podkreśla, że nawet we wrażeniach bólowych cechujący je zazwyczaj ton uczucia przykrości może się w pewnych warunkach zmieniać w swoje przeciwieństwo, w ton przyjemności (mazochizm, mierne drapanie skóry itp.).

W wywodach Semon a uwaga odgrywa z natury rzeczy wielką rolę, ale wobec jego zasadniczego stanowiska, odmawiającego sanno dzielności uczuciom, jest rzeczą wyraźną, że autor ten nie wie, co począć z uwagą i skąd pochodzi jej wpływ na »stopień uświadomiania różnych części treści świadomej, czyli na »podział rozporządzalnej żywości» na różne części tej treści. W każdym razie temu, co w dziedzinie wrażeniowej jest podziałem uwagi czy też »rozporządzalnej żywości» na części treści świadomej, odpowiada w dziedzinie energetycznej podział »rozporządzalnej ilości» substancji pobudliwej na dalsze szerzenie się podrażnień, toczących się w danej chwili. Poszukując tej masy pobudliwej, będącej odpowiednikiem stopnia uświadamiania, Semon odrzuca myśl o ogniskowej lokalizacji tej masy w korze mózgowej, która musi być odbiorcą i nosicielem nie jakiejś jednej swoistej energii, ale każdej energii podrażnienia, musi więc być rozlana po całej korze. Odrzuca również lokalizację w jednej z warstw kory mózgowej i nie może się zdecydować na pociągającą go »nervöses Grau» Nissla. Sądzi, że engramy gromadzą się może w substancji chromatynowej jąder komórkowych. Wszystkie te lokalizacyjne wysiłki Semon a należy dzisiaj kategorycznie odrzucić, ale w samej myśli zastosowania do wrażeń formuły energetycznej, wziętej z fizyki, i w znalezieniu odpowiednika siły wrażeń w jednym składniku tej formuły (i2), odpowiednika zaś żywości wrażeń w drugim jej składniku, mianowicie m, zdaje się tkwić zdrowe jądro prawdy, które wymaga jednak jeszcze dalszych studiów i wyjaśnień. Już z omawianej formuły energetycznej Semona wynika, że żywość jest cechą wrażeń odrębną od ich nasilenia. Skąd inąd wiemy, że żywość jest zależna nie od nasilenia bodźca zewnętrznego, ale przede wszystkim od uwagi, a więc od zainteresowania, od dążności uczuciowej, czyli w ogóle od »aktywności własnej». Należy więc wyraźnie powiedzieć, że jedna z tych dwóch odrębnych cech wrażenia, mianowicie składnik i2 formuły, nasilenie, jest pochodzenia zewnętrznego (nasilenie bodźca zewnętrznego), druga zaś cecha ekstensywności wrażenia, wyrażanej przez składnik m wzoru, jest pochodzenia wewnętrznego (psychologicznie żywość, nasilenie aktywności własnej, fizjologicznie masa czynnej tkanki nerwowej).

Można przyjąć bez popełnienia znaczniejszego błędu, że siła wielu poszczególnych podniet świata zewnętrznego, działających na osobnika, jest w danym środowisku na ogól niezmienna przez cały cykl życiowy danego osobnika. Ale aktywność własna każdego osobnika, przedmiot i zakres jego zainteresowań, pragnień i obaw, żywość i rozciągłość treści świadomości ulegają w cyklu życiowym zmianom ciągłym i bardzo daleko idącym, tożsamość osobnika jest w gruncie rzeczy fikcją, powstającą tylko przez pomijanie czynnika czasu i zmian, które ten czas wywołuje. Stąd wynika, że w pewnych przypadkach podnieta zewnętrzna może działać w tym samym nasileniu i2 przez całe życie osobnika; ale składnik m psychologicznie przejawiający się w żywości lub rozciągłości doznawań jest nie tylko u różnych osobników bardzo różny, ale jest bardzo zmienny nawet u tego samego osobnika w różnych okresach jego życia i w różnych konstelacjach jego stanów; w każdym razie u zdrowego człowieka dojrzałego jest zawsze zjawiskiem niezmiernie złożonym, wskutek czego wzór energetyczny Semona, doskonale nadający się np. do określenia energii masy wodnej m potoku, może być stosowany do zjawisk psychofizjologicznych tylko z poważnymi zastrzeżeniami.

Rzeczywiście, jeśli czynnik m wzoru przejawia się psychologicznie w żywości lub rozciągłości doznawań, a te obie ich cechy zależą, jak już wiemy, od uwagi i uczuciowości, których fizjologiczne odpowiedniki musimy upatrywać w neurodynamizmach układu wegetatywnego ośrodkowego, to stąd wynika wniosek, że masa m wzoru jest tą masą układu wegetatywnego ośrodkowego, która została wprowadzona w stan odpowiedniej aktywności. Ze wzoru wynika, że masa ta, czyli masa układu wegetatywnego w stanie psychofizjologicznej aktywności, pozostaje w stosunku prostym do energii. Zachodzi pytanie, czy ten matematyczny wynik zgadza się z istotnym stanem rzeczy? Co do rozciągłości dozna- w a ń, odpowiedź musi brzmieć bez zastrzeżeń potwierdzająco, jeśli ujmiemy sprawę ewolucyjnie: rozciągłość ta, czyli inaczej pojemność świadomości, jest niewątpliwie najmniejsza u podkorowej istoty — noworodka z jego doznawaniami wyłącznie natury protopatycznej, jest większa u dziecka, które jest już ponadto zdolne do dyskryminacji konkretnych przedmiotów z otoczenia i którego czynna masa m obejmuje prócz mechanizmów podkorowych m1 także i pozaczołowe m2, i wreszcie niewątpliwie największa jest w tym okresie cyklu życiowego, w którym oprócz świadomości ciała i świadomości świata zewnętrznego konkretnego znajdujemy jeszcze ciągły, nieprzerwany potok życia intrapsychicznego logicznego, najbardziej pojemnego, bo wszechogarniającego, a więc w tym okresie, w którym występuje już pełnia czynności narządu czołowego i w którym do masy układu wegetatywnego czynnego mx + m2 dochodzi jeszcze wegetatywni) afektywne przedstawicielstwo narządu czołowego m3. W stosunku do rozciągłości zatem matematyczny wniosek o wzrastaniu energii w miarę wzrastania składnika m, wy prowadzony z wzoru, pozostaje w dobrej zgodzie z ewolucyjnym wzrastaniem rozciągłości (pojemności) doznawań wraz z powiększaniem się psycho-fizjologicznie czynnej masy ośrodkowego układu wegetatywnego, z zastrzeżeniem jednego wyjątku: nadmierna siła i nadmierne szerzenie się podrażnień w korze mózgowej — jak w stanach wzruszenia — nie zwiększa pojemności świadomości, ale zmniejsza ją. Istnieje więc granica pożytecznego wrastania psychofizjologicznej energii.

W bardziej zawiły i niejasny sposób przedstawia się zagadnienie żywości, ujęte w świetle energetycznego wzoru Semona. Pojemność uwagi, zainteresowania, świadomości — w cyklu życiowym wyraźnie wzrasta; ale żywość wrażeń zmysłowych zdaje się wraz z rozwojem dziecka raczej zmniejszać, jak na to wskazują zjawiska ejdetyczne tak zwykłe u dzieci i tak rzadkie u ludzi dorosłych. Zwiększanie się masy m czynnej tkanki nerwowej w biegu rozwoju dziecka pozostaje zatem w stosunku prostym do pojemności świadomości, ale w stosunku odwrotnym do żywości wrażeń zmysłowych. Ten odwrotny stosunek staje się zrozumiały dopiero w świetle ewolucji psycho-fizjologicznej. Pojemność doznawań świadomych rozszerza się tym bardziej, im więcej górnych pięter mózgowia staje się czynnych. Jest to rzeczą naturalną i zrozumiałą, jak również to, że każde piętro nadrzędne jest pojemniejsze od podrzędnego. Ale cechy żywości nie możemy w żaden sposób porównywać na różnych piętrach. Wiemy, że noworodek, który nie jest jeszcze zdolny do żadnej dyskryminacji, nie wykazuje żadnych odruchów warunkowych, może doznawać tylko protopatycznych wrażeń. Ale wiemy także, że wrażenia ustrojowe, których arcytypem jest ból fizyczny, są odczuwane tym silniej i tym żywiej, im większe jest nasilenie lub czas trwania działającego bodźca. Na tym poziomie doznawań instynktowo-podkorowych żywość i nasilenie bodźca są cechami równoległymi i zależnymi od jednego tylko czynnika wzoru fizycznego, mianowicie m, masy układu wegetatywnego, obwodowego i ośrodkowego. Stoi to w związku z wyjątkowym charakterem wrażenia ustrojowego, które przekraczając próg świadomości staje się zawsze równie dobrze wrażeniem jak uczuciem, ponieważ nigdy nie jest obojętne, zawsze jest albo przyjemne, albo przykre. Na tym poziomie mamy zatem do czynienia właściwie z żywością uczucia protopatycznego, której nie możemy dobrze porównywać z żywością wrażeń zmysłowych piętra nadrzędnego, poza- czołowego, ponieważ jest to żywość zupełnie odmiennych jakości. A wreszcie trzecią, jeszcze bardziej odmienną jakość stanowi treść najwyższych procesów psychicznych, których szczytowa postać cechuje dynamizmy czołowe. Mają one charakter procesów intrapsychiczno-logicznych, zachowujących się w dużej mierze antagonistycznie w stosunku do procesów doznawań protopatycznych lub zmysłowo- dyskryminacyjnych. Żywość doznawań możemy zatem porównywać tylko w obrębie tej samej kategorii doznawań, a więc tego samego piętra osi mózgowo-rdzeniowej i tego samego rodzaju wrażeń. Uczucie ustrojowe może być raz bardziej żywe, to znów innym razem mniej żywe; to samo może być z wrażeniem zmysłowym, wreszcie także proces myślowy abstrakcyjny może się toczyć również mniej żywo lub bardziej żywo, oczywiście nie w znaczeniu szybkości, ale w znaczeniu wyrazistości myślenia. Rozwojowo dzieje żywości w cyklu życiowym przejawiają się w ten sposób, że żywość ustrojowych i protopatycznych doznawań noworodka blednie z wiekiem właśnie dlatego, że u dziecka rozwijają się coraz bardziej dyskryminacje zmysłowe: a w dalszym rozwoju dziecka ejdetyczna żywość spostrzeżeń zmysłowych blednie dlatego, że coraz bardziej rozwija się myślenie abstrakcyjne. We wszystkich tych przypadkach słabnięcie żywości kategorii podrzędnej jest naturalnym przejawem hamującego działania piętra nadrzędnego, które staje się główną dominantą energetyczną i zwierzchnim kierownictwem ustroju. Teraz staje się zrozumiałe, czemu żywość wrażeń ustrojowych i zmysłowych słabnie w biegu ewolucji na rzecz żywości myślenia abstrakcyjnego w stosunku odwrotnym do pojemności świadomości i uwagi; a nawet niezależnie już od ewolucji w tym samym okresie życia człowieka, każdy z wymienionych trzech rodzajów żywości pozostaje w stosunku od-wrotnym do dwóch pozostałych rodzajów, ponieważ ilość rozporządzalnej uwagi jest ograniczona, podczas gdy w stosunku do pojemności uwagi dwa pierwsze ewolucyjnie niższe rodzaje żywości pozostają z natury rzeczy w stosunku odwrotnym, trzeci zaś rodzaj żywości — w stosunku prostym. We wszystkich tych wywodach wszędzie, gdzie mówimy o wzajemnym stosunku poszczególnych rodzajów żywości lub uwagi tworzącej tę żywość, mielibyśmy prawo mówić o wzajemnym stosunku dynami/, mów piętrowych, wegetatywnych, które są fizjologicznym odpowiednikiem procesów uważania, właściwych każdemu okresowi rozwoju. I tu zatem wracamy raz jeszcze do jacksonowskiego poglądu na hierarchię czynności psychicznych i nerwowych.

Jak widzimy, wielka złożoność tych stosunków odbiega znacznie od prostoty i sztywności energetycznego wzoru Semona. Wzór ten pozwolił jednak Semonowi na wyciągnięcie ciekawych wniosków o pojemności i żywości, które i dzisiaj nie tracą swojej wartości i mogą oddać dalsze usługi, jeżeli wzorowi nadamy kształty bardziej plastyczne i bardziej zbliżone do stosunków anatomicznych w znaczeniu hierarchii piętrowej. Mamy tu na myśli oczywiście tylko składnik m, tj. tę masę układu wegetatywnego ośrodkowego trzech najwyższych pięter, od której czynności zależą psychologiczne cechy pojemności uwagi i żywości doznawań, ponieważ składnik wzoru i2, określający inten-ywność wrażenia, jest zależny od intensywności bodźca i już dobrze ustalony w prawie Fechnera-Webera. Natomiast obie cechy, uzależnione od składnika wzoru m, pojemność i żywość są cechami ulegającymi ewolucji w znaczeniu jacksonowskim. Ponieważ według nas m jest masą tkanki wegetatywnej ośrodkowej, afektywnie czynnej, więc u anencefala i noworodka normalnego przy ich aktywności instynktowej czynna jest podkorowa masa wegetatywnych ośrodków afektywności protopatycznej m. Podczas tworzenia nowych odruchów warunkowych u dziecka musimy jako jego aktywność własną przyjąć działalność nie tylko podkorowej (m1), ale i pozaczołowej (m2) tkanki wegetatywnej, czyli wzór energetyczny będzie miał postać: e = 1/22 (m1 + m2) x i2. Dalej musimy przyjąć, że w reakcjach aktywności własnej intencjonalnej, dowolnej, ekstensywność składnika m wzoru wzrasta jeszcze bardziej przez dalszy udział masy wegetatywnego układu narządu czołowego (m3), czyli e = 1/2 (m, + m2 + m3) x i2. Ten wzór byłby wyrazem synergii wszystkich trzech piętrowych układów wegetatywnych, zresztą wyrazem dość nieudolnym, gdyż w niczym nie przejawia wzajemnego stosunku dynamizmów piętrowych i ich hierarchii, nie można też zeń wnioskować, które piętro w tej reakcji działało jako właściwa dominanta.

Aktywność własna kory mózgowej może się przejawiać nie w postaci reakcji na jakiś bodziec zewnętrzny, który uwzględnia powyższy wzór energetyczny, ale także jako aktywność wewnątrzkorowa, intrapsychiczna, czyli jako reakcja na przeżycia dawniejsze, albo jeszcze inaczej — jako stan czynny dynamizmów korowych wyłącznie mnemicznych, które w warunkach zwykłych rozpoczynają swoją pracę co dzień od chwili, gdy zanika senne ich zahamowanie przez mechanizmy podkorowe. Bodźce zewnętrzne niewątpliwie mogą przyśpieszyć przejście stanu snu w stan czuwania, ale nawet jeżeli nie ma żadnych takich czynników przyśpieszających, to jednak w końcu następuje stan takiego »wyspania się», które samo przez się powoduje »obudzenie się», czyli odhamowanie energetycznych zapasów mnemicznych kory i rozpoczęcie ich gry swoistej, psychofizjologicznej, stanowiącej zazwyczaj przedłużenie stanu czuwania z dnia poprzedniego, po krótkiej pierwszej chwili, koniecznej do zorientowania się w sytuacji bieżącej. Rola tkanki wegetatywnej dwóch niższych pięter psychofizjologicznych, czyli mi i m2, jest w tych przypadkach — poza podświadomym orientowaniem się w sytuacji organizmu i w otoczeniu — raczej rolą dostawców niezróżnicowanej energii nerwowej wchłanianej i użytkowanej przez ten wielki narząd korowy, który w danej chwili jest energetyczą dominantą, np. przez mg narządu czołowego. W odruchach warunkowych i myśleniu prelogicznym zdaje się, że dominantą staje się m2 narządu pozaczołowego, drugorzędną zaś rolę odgrywają dynamizmy m1 i m3. Natomiast mv jako podkorowa masa afektywno-wegetatywna, będąca pierwszą, ewolucyjnie najwcześniejszą i bezkonkurencyjną dominantą u małego dziecka, zdaje się już nigdy nie dochodzić do roli dominanty u człowieka dorosłego i zdrowego, nawet przejściowo, ponieważ narząd pozaczołowy staje się bardziej uczulonym sprawniejszym przedstawicielstwem dążności instynktowych, umiejących lepiej dostosowywać się do zmienionych warunków świata zewnętrznego. Natomiast normalna i stała synergia dynami z m ó w czołowego i pozaczołowego jest typowym przykładem układu energetycznego o- charakterze równowagi chwiejnej, wobec której ciągła zmienność przewagi to jednego narządu, to drugiego jest regułą. W skazuje na to łatwość przeskakiwania naszej uwagi z jednego przedmiotu na inny nawet w tych przypadkach, w których np. zagłębiamy się w jakimś zagadnieniu naukowym bardzo wytrwale, a pomimo tego od czasu do czasu nić przewodnia myślenia schodzi na obwód pola myślenia, a w jego środku występują przedmioty spostrzegane na biurku, przy którym pracujemy, jak gdyby uwaga, kierująca myśleniem abstrakcyjnym, chwilami słabła, wymagała jakiejś krótkiej chwili wypoczynku dlatego, aby następnie bardziej owocnie pracować. Skoro zaś wiemy, że dyskryminacja przedmiotów konkretnych, ich rozpoznawanie jest czynnością narządu pozaczołowego, ewolucji nie zaś szczytowe postacie myślenia abstrakcyjnego są czynnością narządu czołowego, to naprzemienność tych dwóch kategorii przed miotów w ostrym punkcie widzenia wewnętrznego świadczy o takiej naprzemienności dominowania to jednego, to drugiego wielkiego na rządu korowego.

Marcin Autor