Zaburzenia świadomości

Obrazy prelogiczne, które stwierdzamy w ostrych gorączko­wych stanach zakaźnych, są znacznie bliższe obrazom prelogicznym, które spotykamy w marzeniach sennych, aniżeli obra­zom spotykanym w stanach czuwania. W bredzeniach go­rączkowych i w marzeniach sennych obrazy prelogicz­ne występują z powodu niedomogi świadomości wywoła­nej w chorobie gorączkowej przez rozlane zaburzenia w korze mózgowej, na które najpierw reaguje narząd czo­łowy jako najmniej zorganizowany i najmniej odporny. W marzeniach sennych podobny rezultat powstaje w dro­dze mechanizmów istniejących w pniu mózgowym i re­gulujących naprzemienność stanów snu i czuwania, a więc wypoczynku i aktywności kory mózgowej. Najszybsze i najgłębsze zanikanie świadomości w uszkodzeniach opuszki dowodzi nie lokalizacji świadomości w opuszczę, jak twierdzi jeden z autorów niemieckich (Kleist), ale opuszkowej lokali­zacji elementarnych ustrojowych mechanizmów, bez których żadna świadomość nie może być czynna (Camus, Lhermitte i inni).

Zależnie od stanów znużenia, stanów gruczołowo-dokrewnych, gorączkowo-zakaźnych, toksycznych itp. stopień „czu­wania układu nerwowego” może być bardzo różny, więc z na­tury rzeczy gradacje tego czuwania wywołują odpowiednie stopniowanie aktywności właściwego narządu świadomości, to jest kory mózgowej, od stanu podświadomości aż do zupeł­nego jej zaniku. Będziemy mieli wtedy mniej jasne uświada­mianie sobie, mniej wyraźne doznawanie przeżyć wewnętrz­nych, bez względu na to, na jakim poziomie ewolucji powstają te przeżycia, czy to będą ustrojowe wrażenia noworodka, czy zmysłowe spostrzeżenia małego dziecka lub prelogiczne fanta­zje nieco starszego dziecka albo wreszcie myślenie przyczynowo-logiczne człowieka dorosłego. Z tym pojmowaniem świadomości jako jasności doznawań wiąże się rozróżnianie dwóch ciągłych, normalnych, współcześnie równoległych prą­dów świadomości, z których jeden jest bardziej jasny i doty­czy ośrodka „wewnętrznego pola widzenia”, a drugi dotyczy obwodu tego pola i wykazuje coraz mniej jasne doznawanie, mimo że „stan czuwania układu nerwowego” może być zupeł­nie żywy.

Są również autorzy, którzy świadomością nazywają tylko jej ewolucyjnie najwyższy stopień, a więc świadomość dynamizmów przyczynowo-logicznych, myślenia abstrakcyjnego. Dla tych autorów każde myślenie prelogiczne, nawet w stanie czuwania układu nerwowego jest „podświadomością”.

Wskutek wielkiej złożoności zjawisk korowo-psychicznych żadne z powyższych trzech ujęć świadomości i podświado­mości nie może wyczerpać wszystkich cech jasności doznawań wewnętrznych, każde z tych ujęć charakteryzuje tylko jedną z tych cech.

Zazwyczaj termin „świadomość” jest używany — może zwłaszcza w psychiatrii — w pierwszym podanym tu znacze­niu, fizjologicznie równoznacznym z „czuwaniem układu ner­wowego”, przeciwstawnym do stanu głębokiego snu. W pato­logii odpowiada w przybliżeniu temu fizjologicznemu stanowi snu trójca: stan senności (somnolentia), śpiączki (sopoi) i za­paści, czyli stanu komatycznego. W stanie senności pobudli­wość wszystkich czynności psychicznych słabnie, aż do zupeł­nego zaniku w stanie komatycznym. W stanie senności pro­cesy spostrzegania i wyobrażania są zwolnione, utrudnione i niedokładne, stąd upośledzenie zapamiętywania. Brak życia afektywnego powoduje skłonność do ciągłego drzemania i za­nik popędów ruchowych. W tym stanie nawet lekkie bodźce, jak zawołanie, poruszenie ręki, przywracają chorego do stanu czuwania i przytomności, chociaż chory wkrótce zapada w sen­ność ponownie. Ze stanu śpiączki już trudniej jest obudzić cho­rego i obudzenie trwa już pewien czas. Wreszcie ze stanu za­paści, czyli stanu komatycznego, już żadne bodźce, nawet najsilniejsze, nie mogą obudzić chorego, a w głębszych stanach komatycznych zanikają nawet wszelkie odruchy. Stan przy­tomności, jeżeli jest wykazywany przez chorych obudzonych z senności lub śpiączki, dowodzi, że kora mózgowa nie jest anatomicznie w tych przypadkach zajęta w sposób rozlany, czyli że stłumienie jej czynności wywoływane jest tutaj przez mechanizmy ustrojowe w pniu mózgowym.

Ale oprócz tych zaburzeń świadomości, które odpowiadają do pewnego stopnia zasadzie „wszystko albo nic”, istnieją również częste zaburzenia świadomości, które wbrew tej za­sadzie nie wykazują ani stanu przytomnego czuwania, ani sta­nu snu dłużej trwającego; odwrotnie, cechą ich jest wybitna bezsenność. Są to zatem stany pół-snu pół-czuwania, ale nie­normalnego, są to stany bredzeniowe, czyli zamroczeniowo-majaczeniowe. Arcytypem tych stanów są majaczenia gorącz­kowe, o których właśnie była mowa przed chwilą.

Musimy w tych stanach odróżniać dwa wywołujące je czyn­niki: czynnik wywołujący objawy zamroczenia natury podkorowej i dlatego globalnie atakujący korę i drugi czynnik wy­wołujący stan majaczeniowy, czyli prelogiczny, który wska­zuje na proces dyssolucyjny, czyli niewątpliwie korowy, po­nieważ zarówno ewolucja, jak dyssolucja odbywają się na po­ziomie kory mózgowej.

Mamy tu zatem do czynienia z dwuwymiarową strukturą zaburzeń majaczeniowych, dających się wykazać ze strony psychofizjologicznej, mianowicie: 1) w zaburzeniach ustrojo­wego czuwania układu nerwowego w ogóle i 2) w zaburze­niach harmonijnej synergii piętrowych dynamizmów mnemicznych (niedomoga aktywności czołowo-logicznej i wyzwolenie aktywności prelogicznej).

W celu należytego zrozumienia sytuacji nie można zapomi­nać o tym, że aktywność prelogiczna, która w marzeniach sen­nych u ludzi psychicznie zdrowych przedstawia się w całej swojej czystości i nienaruszalności, w bredzeniach gorączko­wych przedstawia się już pod postacią spaczoną, chorobową, ponieważ wykazuje ubytki, a w końcu w ogóle zanika. Ta róż­nica jest zupełnie zrozumiała, jeżeli przypominamy sobie, że zmiany w korze mózgowej, wywołane przez ostry proces za­kaźny, są rozlane, a więc atakują nie tylko mniej odporny narząd czołowy, ale także anatomiczne podłoże dynamizmów prelogicznych, nieznane nam dotąd, ale prawdopodobnie obej­mujące — wraz z odruchowością warunkową — cały narząd pozaczołowy. Stąd wynika różnica kliniczna, polegająca na tym, że marzenia senne człowieka zdrowego sterowane są zwy­kle w sposób dość ciągły i jednolity — pomimo różnych akce­soriów ubocznych — aż do zrealizowania pragnienia lub oba­wy. Jest tu pewna uczuciowa konsekwencja i ciągłość.

Marcin Autor