Zaburzenia świadomości

Krapelin rozróżnia wraz z Liebermeistrem kilka stopni go­rączkowych zaburzeń majaczeniowych, „które widocznie od­powiadają stopniowi rozwoju procesu chorobowego w mózgu, a które prowadzą od objawów podrażnienia stopniowo do ob­jawów porażenia życia psychicznego”. Pierwszy stopień ma­jaczenia gorączkowego cechuje się według Krapelina ogólnym złym samopoczuciem, wrażliwością na silniejsze podrażnienie zmysłowe, drażliwością, niechęcią do pracy umysłowej, lek­kim niepokojem i zaburzeniem snu z żywymi, przerażającymi marzeniami sennymi.

W drugim stopniu zaburzenie świadomości jest głębsze, spostrzeganie zostaje zafałszowane przez szybko mnożące się złudzenia zmysłowe i omamy. Wyobrażenia stają się coraz bardziej żywe, ich przebieg bezładny i podobny do marzeń sennych uniezależnia się od świadomego wpływu chorego. Chorzy mają wrażenie, że grożą im jakieś bajkowe postacie, walczą rozpaczliwie z rzekomymi wrogami. Z wzorów tapety tworzą się chichoczące straszydła albo główki aniołów, które się uwalniają z tapety i latają po pokoju. Chory czuje, jak mu ktoś głowę zdejmuje, jak ktoś skubie jego kołdrę. Lekki jak piórko, unosząc się w powietrzu, przepływa nad pstrą bajko­wą miejscowością, poprzez pysznie przybrane przestrzenie; dźwięczy głos dzwonów i słychać splątane krzyki, wrogie prze­kleństwa albo miłą muzykę. We wszystkie te bezładne prze­życia wkraczają pojedyncze prawdziwe spostrzeżenia, które na mgnienie oka przywracają chorego do przytomności; wkrótce jednak tonie on ponownie w potoku masowo wdzie­rających się złudzeń. Równocześnie wzrasta niepokój. Budzą się żywe nastroje, wesołe lub smutne i rozwijają się w stany uczuciowe, aż na szczycie trzeciego stopnia dochodzi do cho­robowego obrazu silnego zamroczenia świadomości z zupełną nieprzytomnością, splątaną gonitwą myślową, często zmienia­jącymi się wybuchami uczuciowymi i gwałtownym, niekiedy szalonym pędem do ruchu. Zresztą w tym okresie często się już dołączają do tych zjawisk psychicznego podrażnienia po­jedyncze obrazy porażenia (przejściowa senność, słabość i nie­pewność ruchów), które stanowią przejściowy okres do zupeł­nego zaniku życia psychicznego.

W czwartym stopniu podniecenia chory słabnie i ogranicza się do skupiania i niepewnego obmacywania dookoła. Chory mruczy poszczególne bezładne wyrazy lub zdania (majaczenie gnuśne), i w końcu zapada w stan ciągłej martwoty (coma, letarg), z której nie można go obudzić wcale albo tylko przej­ściowo i tylko przez bardzo silne podniety. W razie pomyślne­go przebiegu chorzy po minięciu majaczenia jakiś czas są jesz­cze ociężali, kapryśni, łatwo się nużą.

Przytoczyliśmy prawie dosłownie ten opis z podręcznika Krapelina, aby sprawdzić, czy ten kliniczny obraz stopniowa­nia stanu majaczeniowego w ujęciu starszych autorów daje się pogodzić ze stopniami głębokości dyssolucyjnej, rozpatry­wanej z naszego, psychofizjologicznego punktu widzenia. Kli­nicyści niemieccy widzą w tych wzrastających gorączkowych majaczeniach przebieg od podrażnienia mózgu do porażenia. Według Jacksona zaś, przeciwnie, proces chorobowy już od pierwszego okresu cechuje się objawami i ubytkowymi, i wy­zwolonymi, a następnie zmniejszaniem się zakresu objawów wyzwolonych w miarę narastania ubytków w dalszych okre­sach; jest to zatem ujęcie zasadniczo inne. Prawidłowy wza­jemny stosunek dwóch wielkich dynamizmów korowych auto­nomicznych, czołowo-logicznego i pozaczołowo-prelogicznego ulega w majaczeniach gorączkowych coraz dalej idącemu przesunięciu sił.

W pierwszych okresach majaczenia gorączkowego prawi­dłowa przewaga sternictwa czołowo-logicznego jest jeszcze wyraźna, chociaż częściowa jego niedomoga już się przejawia w niechęci do pracy umysłowej i w niemożności systematycz­nego zajmowania się nią wskutek łatwego nużenia się. Odpo­wiednio do tego nieznacznego stopnia niedomogi dynamizmów sprzężonych ich pozostała aktywność jest jeszcze w dużym stopniu prawidłowa, z wyjątkiem pewnej drażliwości, niepo­koju, snów przerażającej treści. Z jednej strony łatwość, szyb­kość i pewna gorączkowość reakcji na podniety zewnętrzne świadczą o wzmożeniu pobudliwości, zaś z drugiej strony łatwe nużenie się i wyczerpywanie składają się w tym pierw­szym okresie na obraz ostrego stanu psychonerwicowego, któ­ry tak pospolicie spotykamy w różnych zakażeniach i zatru­ciach ustroju, działających na „fizyczną postawę świadomoś­ci”, a także w początkowym okresie wielu innych chorób.

W drugim i trzecim okresie naturalna ciągłość i przewaga aktywności czołowo-sprzężonej zaczynają zanikać w dzień, po­czątkowo na krótkie chwile, a potem na czas coraz dłuższy, w którym już nie można uzyskać od chorego odpowiedzi roz­sądnych. Aż wreszcie na szczycie stanu majaczeniowego nie można już znaleźć w ogóle żadnych przejawów aktywności sterującej i hamującej narządu czołowego (pogłębiony objaw negatywny), natomiast znajdujemy coraz większe nasilenie się wyzwalanych i niehamowanych objawów pozytywnych, maja­czeniowych, czyli prelogicznych. Te obrazy kliniczne, przed­stawiające w dwóch okresach walkę pomiędzy psychiczną do­minantą prawidłowego sternictwa logicznego i hamulców z jednej strony, a dominantą prelogiczną z drugiej strony, zda­ją się być psychofizjologiczną walką pomiędzy neurodominantą czołową a neurodominantą wewnątrzkorową, pozaczołową. W pierwszym okresie i w początkach drugiego przewaga jest jeszcze po stronie dominanty czołowo-logicznej, jednak szybko ulega ona coraz większemu osłabieniu. To osłabienie dominanty czołowej daje w pierwszym okresie obraz wyzwoleniowy natury nerwicowej, w drugim okresie daje obraz wyzwoleniowy majaczeniowy, ale w obu tych okresach ubytek dotyczy wyłącznie albo prawie wyłącznie dominanty czoło­wo-logicznej.

Jednakże w okresie trzecim i czwartym coraz wyraźniej wy­stępują i pogłębiają się ubytki także i dynamizmów pozaczołowo-prelogicznych, czyli objawy psychiczne, porażenne we­dług autorów niemieckich. Zwiększanie się ubytków aktyw­ności prelogicznej przejawia się w jej coraz mniejszej ciągłoś­ci, coraz większej fragmentaryczności, w coraz większym jej rwaniu się na strzępy, czyli wracaniu do okresu zupełnie izo­lowanego występowania nastawień, a wreszcie zanikaniu czynności psychicznych w ogóle, nawet natury odruchowej (w stanie komatycznym). W końcu, w razie zupełnie niepo­myślnego przebiegu, następuje porażenie także i piętra me­chanizmów opuszkowych.

Marcin Autor