Elektroencefalografia – cz.1/2

W pracy, która — jak niniejsza — dąży do sprawdzenia, czy istnieje możliwość znalezienia wspólnego mianownika dla dynamizmów psychicznych i dla neurodynamizmów wyższych pięter układu nerwowego, energetyka tych ostatnich powinnaby stanowić z natury rzeczy właściwy przedmiot całej monografii. Niestety, taka energetyka dotąd nie istnieje i zapewne jeszcze dużo czasu upłynie, zanim będzie mogła powstać jako nauka oparta na mocnych podstawach. Ale od chwili, w której fizjologia i neurologia coraz bardziej zaczynają utwierdzać się w przekonaniu o psychofizycznej jedności ustroju w ogóle i układu nerwowego w szczególności, dawniejsze zapatrywania i doktryny klasyczne musiałyby, jak widzieliśmy w rozdziałach omawiających neurofizjologię, ulec tak daleko idącym zmianom, że wydaje się rzeczą bardzo pożądaną, aby obecnie dążyć co pewien czas do zestawienia już zdobytych jakichś fragmentów z zakresu tej neuroenergetyki, mogących rzucić trochę światła na funkcjonowanie całości z zupełnie nowego punktu widzenia, mianowicie z punktu widzenia należycie uwzględniającego dominującą rolę dynamizmów układu nerwowego wegetatywnego, kierującego zarówno dośrodkowymi jak i odśrodkowymi czynnościami układu nerwowego zwierzęcego. Kierownictwo układu wegetatywnego jest dominowaniem »aktywności własnej» nad wpływami świata zewnętrznego. Stąd ewolucja czynności całego układu nerwowego (oddalających się, według zasad Jacksona, coraz bardziej od czynności prostych, stałych i odruchowych ku coraz bardziej złożonym, chwiejnym i niezależnym od bodźców świata zewnętrznego), jest dynamicznie ewolucją od komórki nerwowej mieszanej, odbiorczo- mięśniowej, którą spotykamy u jamochłonów i której czynność jest zależna jedynie i wyłącznie od bodźców zewnętrznych, aż do narządu czołowego człowieka dorosłego, narządu, który jest częścią układu nerwowego, anatomicznie najbardziej odległą od obwodu i czynnościowo związaną z tym obwodem tylko bardzo pośrednio, przez to właśnie — oczywiście obok innych warunków — może on przejawiać swoją »aktywność własną» (kierownictwo intencjonalne, wola ) w sposób również najbardziej odległy od prostego przewodnictwa podrażnienia w luku odruchowym. Już z samego biegu tej ewolucji wynika zatem, że narząd czołowy, jako przedstawiciel możliwie najczystszej aktywności własnej, najmniej gatunkowej, najbardziej osobniczej, najwyższej instancji kierującej, jest narządem, w którym dynamizmy układu nerwowego wegetatywnego grają możliwie największą rolę. Przewrót, dokonany w naszych pojęciach przez odkrycia W. R. Hessa i Orbeliego, musi pociągnąć za sobą daleko idące następstwa różnego rodzaju, ale już przede wszystkim w zakresie ogólnych stosunków dynamiki układu nerwowego i różnych jego pięter.

W tych rozdziałach pomijamy oczywiście, całkowicie obydwie teorie przewodnictwa podrażnień, mianowicie teorię mediatorów chemicznych i doktrynę prądu czynnościowego, przechodzącego przez neurony izochroniczne, działającego na sposób bodźca elektrycznego, a także teorię Monniera i Bacque’a, która mówi o możliwości współistnienia obu powyższych mechanizmów, — ponieważ dla psychologii i psychiatrii ważne są przede wszystkim neurodynamizmy aktywności własnej i o nich wyłącznie będziemy tu mówili.

Oczywiście, byłoby rzeczą najbardziej pożądaną, gdybyśmy te dynamizmy aktywności własnej mogli badać bezpośrednio i doświaczalnie. Po Angliku Catonie i niezależnie od niego, przyczynek polskiego wysiłku w tym kierunku był pierwszym w tym zakresie i był dorobkiem tak znacznym, że jest podkreślany w literaturze do dnia dzisiejszego, po upływie 50 lat. Mamy tu na myśli pracę prof. Adolfa Becka  (Lwów), w której wykazywał nie tylko potencjały, powstające w korze mózgowej pod wpływem bodźców zewnętrznych i mogące być dodatkową (obok metod drażnienia i ekstyrpacji) metodą badań lokalizacji czynności korowych, ale także przy zastosowaniu dwóch elektrod na korę wykazywał ciągłą zmianę potencjałów, która występowała bez podniet zewnętrznych i którą uważał za »prądy czynnościowe». Już Beck wykazał niezależność tych prądów od takich rytmów ustrojowych, jak oddychanie lub tętno, a także trwanie tych prądów niezależnie od kontrolowanych bodźców dośrodkowych, chociaż te bodźce, a także niektóre środki farmakologiczne wywoływały zaburzenia tych prądów. Druga praca z tego zakresu jest pracą wspólną A. Becka i N. Cybulskiego  i mniej nas w tym miejscu interesuje, ponieważ jej przedmiotem są badania reakcji galwanometrycznych na różnego rodzaju bodźce. Pierwsza z tych prac jest szczegółowo streszczona w najnowszej (1937) i najlepszej monografii przedmiotu, która została napisana przez jednego z najskrupulatniejszych jego badaczy i najostrożniejszych w wyprowadzaniu wniosków, mianowicie Herberta H. Jaspera  (z Brown University), i z której niżej podajemy zarys tworzącej się nowej nauki pod nazwą elektroencefalografii (w skrócie E. E. G.), ponieważ może się ona w dalszym swym rozwoju stać prawdziwym zalążkiem przyszłej energetyki układu nerwowego.

Pomijając tu prace doświadczalne na zwierzętach Gotcha i Horsleya, a także Prawdicza-Nemińskiego, musimy przyznać H. Bergerowi, który w roku 1924 zaczął szukać możliwości badania elektrycznej aktywności kory mózgowej człowieka poprzez czaszkę, zasługę dania wielkiego impulsu do rozległych badań w tym kierunku, zwłaszcza od chwili, gdy w roku 1934 Adrian stwierdził wiarogodność podstawowych wyników Bergera i niezależność fal, rejestrowanych przez czaszkę, od rytmów oddychania i serca, a także od potencjałów mięśni. Ponad wszelką wątpliwość stwierdza to porównanie krzywych otrzymywanych przez czaszkę z takimi krzywymi, które zostały otrzymane, u zwierząt i u ludzi z otworem trepanacyjnym czaszki bezpośrednio z mózgu. W obu tych przypadkach zarejestrowane krzywe były w zasadzie takie same, co potwierdziły najpierw badania Adriana, a później i innych (Jasper i Carmichel, Gibbs i Davis i inni) za pomocą bardzo udoskonalonych przyrządów ze wzmacniaczami i oscylografami, które rejestrują fotograficznie. Czułość tych przyrządów powinna pozwalać na dokładne rejestrowanie wielkości potencjałów od 2—3 do 1000 mikrovolt, ponieważ wielkość najważniejszych potencjałów korowych, znanych nam obecnie, mieści się właśnie w tych granicach.

Jedną z najbardziej uderzających cech potencjałów korowych jest ich istnienie w każdym miejscu kory mózgowej. Mogą one wykazywać chwilowe zahamowanie albo ich charakter może ulec zmianie, ale nawet w głębokiej narkozie, doprowadzającej do zniesienia odruchów rdzeniowych, elektryczne przejawy aktywności korowej są wciąż jeszcze obecne. Berger wykazał, że na ogół amplitudy i regularność potencjałów korowych u człowieka są tym większe, im mniej jest podrażnień zewnętrznych i ustrojowych, zgodnie z wynikami doświadczeń Bremera, który znalazł, że amplitudy i regularność rytmów potencjałów korowych wzrastają po zupełnym przecięciu pnia mózgowego w okolicy mezencefalicznej.

»Jeżeli ta aktywność ośrodkowa trwa niezależnie od podrażnień dośrodkowych, to czy jest zależna — zapytuje Jasper w swej monografii — od okrężnych procesów odruchowych wewnątrz ośrodków? Albo czy periodyczne wyładowanie jest podstawową cechą niektórych neuronów ośrodkowych, podobnie do izolowanych części mięśnia sercowego?» — i odpowiada na to zapytanie, że dowodu, przemawiającego za tym ostatnim przypuszczeniem, dostarczył w sposób przekonywający Adrian, który podkreśla, że powtarzające się wyładowania spontaniczne, podobne do tych, które spostrzegamy w mięśniu sercowym, doprowadziłyby do chaosu, gdyby istniały w neuronach ruchowych lub mięśniach szkieletowych, które muszą pozostawać w spoczynku, dopóki nie są aktywowane przez wyższe ośrodki, ale wniosek ten niekoniecznie musi dotyczyć neuronów ośrodkowych. Trwanie aktywności elektrycznej w małym kawałku tkanki korowej, który został odcięty od bezpośrednich połączeń dośrodkowych i od większej części pozostałej kory, silnie przemawia za autonomiczną spontanicznością neuronów korowych.

Marcin Autor