Objawy pozytywne w psychozach cz.2

W procesie schizofrenicznym przewlekłym myślenie odby­wa się tak samo jak u normalnego człowieka dojrzałego w sym­bolach wyrazowych. Czy można zatem twierdzić, że omamy wyrazowe, tak częste i tak charakterystyczne dla schizofrenii, są objawem pozytywnym wyzwolonym, a więc należącym do niższego poziomu ewolucyjnego, jeżeli są przeżywane w tych samych symbolach wyrazowych, w których się odbywa myśle­nie człowieka zdrowego i dojrzałego? Tu nie widać, przynaj­mniej na pierwszy rzut oka, tego obniżenia poziomu ewolu­cyjnego, które jest tak widoczne w majaczeniach i ich myśle­niu wzrokowym.

U nas sprawę omamów schizofrenicznych opracowywał przed ostatnią wojną Dretler, w sposób bardzo sumienny. Dretler przeprowadził żmudne dociekania, mające na celu wy­krycie sensu i znaczenia każdego słowa czy zdania, wypowia­danego przez chorych na temat przeżyć omamowych i doszedł do przekonania, stwierdzającego słuszność poglądu tych bada­czy, głównie szkoły francuskiej, którzy podkreślają, że opo­wiadane przez chorych przeżycia omamowe są zupełnie różne od jakichkolwiek przeżyć zmysłowych i w żadnym przypadku nie dają się do nich odnieść, czy z nich wyprowadzić. Z badań Dretlera wynika, że chorzy określają swoje przeżycia omamo­we w sposób nadzwyczajnie różnorodny, np. „słyszałem głos, mówiący do mnie”, „odczułem głos siedzący w zębie”, „dozna­łem w głowie głosu oznajmiającego”, albo mówią o „telemegaforach”, „radiatorach”, „audiometafizykach”, „duchomorach”, „dziwogłosach” itd., albo wreszcie tworzą neologizmy zupełnie absurdalne, jak „kamela”, „takete”, „macmisty”, „lugalin” i wiele innych. Dretler wyprowadza stąd wniosek, że „z bezradności chorego w ujmowaniu takich przeżyć wynikła wtórna bezradność psychopatologa w ich ocenie i naiwny schematyzm w ich klasyfikacji”. Przypomina on słynne dysku­sje, pasjonujące paryską Société de Psychiatrie w latach 1912 i 1913, do których nawraca także Quercy w swojej monografii, mianowicie dyskusje zastanawiające się, czy naprawdę istnieje omam i jaki jest jego stosunek do urojeń, gdyż niektórzy uwa­żają, że wszystko to, co zwykliśmy nazywać omamem, nie jest niczym innym, jak tylko przeżyciem urojeniowym, o któ­rym nas chory zawiadamia w swoiście zbudowanym zdaniu. Po stworzeniu klas omamów „słuchowych”, „wzrokowych” itd. tworzyło się potem — chcąc podeprzeć teorię, upadającą pod naciskiem nowych faktów — omamy wielozmysłowe, opsiphonie itd. Dretler dochodzi do ostatecznego wniosku, że przeży­cia omamowe są zjawiskami niejednolitymi i że w przeżyciu omamowym brak jest elementów zmysłowych, mimo że wypo­wiedzi chorych — Dretler badał chorych wyłącznie schizofre­nicznych — pozornie na te elementy wskazują.

Wątpliwości Dretlera są w zupełności zrozumiałe, dopóki mamy na myśli przeżycia omamowe schizofreników. Bo jeśli mamy na myśli przeżycia omamowe w ogóle, to nie możemy mieć najmniejszej wątpliwości, że istnieją omamy wszelkich zmysłów, występujące często w sposób zupełnie izolowany, mające charakter na tyle ogniskowy, że Morsier zaleca takie ich badanie jak wszelkich innych mózgowych objawów lokal­nych, przy czym szczególne znaczenie przypisuje skrzyżowa­niu potyliczno-skroniowo-ciemieniowemu.

Naszym zdaniem Morsier idzie już za daleko w równaniu omamów zmysłowych z wszelkimi lokalnymi objawami móz­gowymi, ponieważ te inne objawy mózgowe występują naj­częściej bez izolowanych omamów zmysłowych. Trzeba więc, aby do objawów neurologiczno-ogniskowych dołączał się jeszcze jakiś specjalny stan układu nerwowego, żeby wystą­piły także i omamy.

Wiadomo np., że w niektórych przypadkach niedowidzenia połowiczego występują omamy wzrokowe w postrzeżeniowo nieczynnej części pola widzenia; ale nie można zapominać o tym, że w ogromnej większości przypadków hemianopsji omamy wcale nie występują.

W chorobach psychicznych możemy znaleźć występowanie omamów w zakresie każdego ze zmysłów: wzroku, słuchu, wę­chu, smaku, dotyku, równowagi, czucia ustrojowego. W psy­chozach czynnościowych występowanie takich omamów wiąże się zawsze ze stanem uczuciowym, z jakimś pragnieniem albo jakąś obawą, jest więc pochodzenia wyraźnie psychogennego, bez względu na to, w zakresie którego zmysłu jest przeżycie omamowe. W sprawach mózgowych organicznych, np. w czę­ściowych remisjach porażenia postępującego, mogą występo­wać u chorego nawet masowo omamy wyrazowe, o treści obo­jętnej, które mogą być prawidłowo ocenione jako objawy cho­robowe i dokuczliwe. W takich przypadkach nie należy wątpić, że się ma do czynienia z objawem bardziej ogniskowym niż ogólnym. Ale tego rodzaju omamy są rzadkością w klinice psychiatrycznej.

Zdaje się, że rzeczywiście istotą omamu schizofrenicznego jest wcale nie jego charakter zmysłowy lub ruchowy, ale ra­czej jego charakter urojeniowy, jego przyczynowy związek z uczuciem izolowanym, obawą albo pragnieniem, czyli ina­czej jego charakter prelogiczny.

Mógłby nam jednak ktoś nie bez częściowej słuszności za­rzucić, że nie jesteśmy konsekwentni, skoro twierdziliśmy, gdy była mowa o ewolucji psychicznej, że w dwóch pierwszych okresach rozwoju psychicznego, odruchowo-warunkowym i prelogicznym, myślenie odbywa się w symbolach wzroko­wych, a tymczasem obecnie twierdzimy, że omam wyrazowy jest także myśleniem prelogicznym.

Mimo to zdaje się, że oba te na pozór tak sprzeczne ze sobą stwierdzenia są jednakowo uzasadnione, tylko wymagają pew­nego dodatkowego wyjaśnienia. Myślenie dziecka ok. 7 roku życia odbywa się w symbolach wyrazowych. Okres rozwoju prelogicznego trwa od ok. 3 do 7 roku życia, czyli ok. 4 lat, ale odsetek ejdetyków myślących w symbolach wzrokowych zaczyna się stopniowo zmniejszać dopiero po 6 czy 7 roku ży­cia, to znaczy, że jeszcze w ciągu paru lub kilku lat trwa okres przejściowy, który łączy okres rozwoju prelogicznego z po­czątkowym okresem aktywności logicznej, która w całej pełni ulega rozwojowi dopiero ok. 20 roku życia. Prawdopodobnie myślenie w symbolach wyrazowych zastępuje w zupełności myślenie w symbolach wzrokowych znacznie przed dojściem osobnika do pełnoletniości, może nawet już w wieku lat 10 czy 12. W każdym razie bez względu na czas trwania okresu przejściowego przeobrażenia instrumentu myślenia samo ist­nienie tego okresu nie może ulegać żadnej wątpliwości.

Marcin Autor