Pamięć osobnicza – pamięć i uwaga

Sytuacja zatem wygląda tak, że istnieją dwa mechanizmy zapamiętywania, jeden chronogenny, elementarny, który tworzy zespoły współczesnych wrażeń według engraficznej zasady Semona i w którym wszystko może się kojarzyć ze wszystkim — i drugi ewolucyjnie wyższy, wybiórczy mechanizm zapamiętywania, w którym uwaga, aktywność własna osobnika dokładniej i mocniej utrwala w pamięci z chaosu wrażeń współczesnych tylko te, które budzą zainteresowanie. Zespoły współczesnych i następczych podrażnień dośrodkowych, działając w sposób nieprzerwany na korę mózgową, oczywiście muszą w niej powodować pewne zmiany energetyczno-mnemiczne; ale te zmiany — jeśli nie są wzmacniane przez aktywność własną kory (pracę uwagi) — zdają się mieć znaczenie tylko ogólnouczulające, ale nie mają znaczenia swoistych nastawień korowo-psychicznych i dlatego nie mogą być ekforowane. Te zmiany uczulające są raczej wstępnym, fizjologicznym warunkiem, bez którego nie może powstać psychofizjologiczny proces engrafii wybiórczej. Znaczenie bezpośrednio psychologiczne ma tylko zapamiętywanie wybiórcze, bo tylko to ostatnie tworzy swoiste nastawienia psychiczne, które mogą być odtwarzane, przypominane. Każde zapamiętywanie, tak samo jak każde spostrzeganie, jest więc zawsze wypadkową działania dwóch sił: wrażeń (podrażnień z obwodu) i aktywności własnej (zainteresowania i uwagi). W tej interferencji dwóch sił zdaje się tkwić przyczyna, dla której w każdym akcie zapamiętywania można wykryć działanie obu mechanizmów, chronogennego i wybiórczego. Rzecz się przedstawia tak, jak gdyby zmiana mnemiczna, wywoływana w korze przez podrażnienie z obwodu (wrażenie), tylko wtedy mogła się stawać swoistym nastawieniem korowo-psychicznyin, zdolnym do ekforii (reprodukcji), jeżeli otrzymuje dodatkowy ładunek energetyczny ze strony neurodynamizmu, będącego odpowiednikiem pracy uwagi.

W warunkach normalnego życia psychicznego oba te mechanizmy stanowią jedną całość czynnościową i dają się wykryć tylko przez sztuczne jej rozkawałkowanie, przez analizę. W sposób jaskrawy i bardziej samodzielny mechanizmy te wyodrębniają się oczywiście tylko w warunkach patologicznych.

Nawarstwianie się pamięci chronogennej w ewolucji psychicznej znajduje swoje potwierdzenie w tych przypadkach dysolucji psychicznej, w których zanikowi ulegają piętrowe warstwy chronogenne w kolejności odwrotnej do ich ewolucji, jak to bywa w marzeniach sennych, stanach deliryjnych lub schizofrenicznych, albo w przypadkach regresji, np. w amnezji wstecznej albo w otępieniu starczym, w którym zaburzenia pamięci stopniowo się pogłębiają w sposób charakterystyczny, np. w znanym przypadku Bleulera dotyczącym staruszki, która w ciągu 90 lat swego życia mieszkała w 4 miejscowościach i w pewnym okresie była przekonana, że mieszka w poprzedniej miejscowości, opuszczonej przez nią już przed laty, potem sądziła, że jest w jeszcze wcześniejszym miejscu zamieszkania, a wreszcie, że jest w miejscu swego pobytu za lat dziecięcych. Jaskrawe przykłady obu tych mechanizmów pamięciowych znajdujemy w ogniskowych schorzeniach mózgu, powodujących afazję ruchową u poliglotów, którzy zachowują możność wypowiadania się w jednym z posiadanych języków, inne zaś języki tracą. W takich przypadkach zazwyczaj, zgodnie z chronogennym nawarstwianiem się pamięci, chory zachowuje język macierzysty, którym najdawniej włada i który najmocniej się utrwala, traci zaś później nabyte. Ale w przypadkach wyjątkowych, np. opisanym przez M. Minkowskiego,  dzieje się wprost odwrotnie pod względem chronogennym, natomiast zgodnie z wybiórczym mechanizmem pamięci. Szwajcar, który od dzieciństwa mówił dialektem szwajcarskim, w szkołach językiem niemieckim literackim, a wreszcie nauczył się po francusku, gdy uległ afazji ruchowej, zachował tylko język francuski, prawdopodobnie wskutek wyjątkowego dlań zainteresowania, ponieważ w Paryżu zakochał się w Francuzce. Za takim właśnie tłumaczeniem jeszcze wyraźniej przemawia nasz przypadek, dotyczący młodej matki z wadą serca, która po zatorze tętnicy mózgowej wykazywała bardzo daleko posuniętą afazję ruchową, gdyż nie mogła powiedzieć żadnego słowa, nawet »tak» i »nie», z wyjątkiem jedynego wyrazu »Julku», którym odpowiadała na wszelkie pytania, przy czym rzewnie płakała, ponieważ dobrze rozumiała i treść zapytania, i cala bezsensowność swojej odpowiedzi. Przyczyna, dla której z całego zasobu jej słów pozostał jedyny wyraz »Julku», wymawiany przez nią zupełnie poprawnie, zdaje się być w tym przypadku wyraźna: chora miała jedynego, dwuletniego synka, Julka, do którego oczywiście sprowadzały się wszystkie jej uczucia i zainteresowania. W stanie afazji okazało się, że to imię, które stało się dla niej tak cennym symbolem dopiero w ostatnich dwóch latach, pomimo tego zostało w pamięci utrwalone, przez siłę afektu macierzyńskiego, daleko silniej aniżeli cały zasób słów, utrwalanych przez ich wielokrotne używanie w ciągu poprzednich dwudziestu paru lat jej życia. W tych warunkach dysolucja mowy u chorej afatyczki przejawiła się w postaci odmiennej, niż to bywa zazwyczaj, wbrew chronogennej zasadzie Semona, ujawniając natomiast w całej pełni znaczenie drugiego, wybiórczego mechanizmu zapamiętywania i przypominania, w którym ich siła dynamiczna zależy od stopnia zainteresowania i uwagi.

Na tych ostatnich przykładach widzimy, jak bardzo dalecy jesteśmy tutaj od powidokowej teorii pamięci. U matki afatyczki czynnikiem, stanowiącym o sile zapamiętania wyrazu i łatwości jego odtwarzania w mowie, na pewno nie jest prąd oscylacyjny w nerwach dośrodkowych, a nawet — jak to zobaczymy w dalszych rozdziałach — nie jest ich bezpośrednie przedstawicielstwo w korze mózgowej, ale raczej przedstawicielstwo korowe tego układu wegetatywnego, którego dynamizmy są fizjologicznym odpowiednikiem życia uczuciowego, aktywności własnej osobnika, zainteresowań i uwagi.

 

Marcin Autor