Dwoista funkcja układu nerwowego cz.2

Bodaj że najlepiej ujmuje całą rolę narządu czołowego Kurt Goldstein, który twierdzi, że korze czołowej podporządko­wane są układy nerwowe: pozaczołowy, podkorowy i móżdż­kowy, i że narząd czołowy steruje nie tylko tymi trzema ukła­dami, a w ogóle działalnością sfery psychicznej i cielesnej. Stąd uszkodzenia czołowe odhamowują korę pozaczołową.

Anatomiczny i czynnościowy rozwój kory mózgowej nie jest bynajmniej równomierny, gdyż jej biegun tylny pozostaje obecnie już w okresie zastoju, biegun zaś przedni, narząd czo­łowy właściwy (okolica ziarnista), wykazał i wykazuje ciągły rozwój. Ewolucja idzie zatem od tyłu ku przodowi w korze mózgowej, właśnie tak samo jak szła w tak zwanej wędrówce czynności ku przodowi, od mechanizmów podkorowych do kory. Można więc powiedzieć, że istnieje dalszy ciąg jakiejś wędrówki czynności, dającej się stwierdzić w samej korze, wędrówki, która na nowych piętrach tworzy nowe narządy i nowe czynności, nie usuwając przy tym swoistych czynności pięter niższych, np. popędowości uczuciowej czystego instynktu na poziomie podkorowym lub odruchowości warun­kowej na poziomie pozaczołowym, chociaż niewątpliwie czyn­ności te przytłumia. A w tej hierarchii narząd czołowy zaj­muje stanowisko ewolucyjnie najwyższe, sterujące.

Nie wiemy, gdzie się lokalizują dynamizmy prelogiczne, któ­re z punktu widzenia ewolucyjnego, dyssolucyjnego i klinicz­nego zajmują miejsce między aktywnością psychiczną odru­chowości warunkowej a dynamizmami czołowologicznymi. Można tylko przypuszczać, że dynamizmy prelogiczne mieszczą się raczej w narządzie pozaczołowym (może w jego neurolo­gicznie „niemych” polach?), ponieważ wszystkie cechy tych dynamizmów, jak zobaczymy wkrótce, bliższe są mechanizmów pozaczołowych niż czołowych, pomimo swego charakteru intrapsychicznego. Gdyby przypuszczenie to odpowiadało rze­czywistości, z powyższych wywodów wynikałaby bardziej ogólna zasada, że chronogenny rozwój psychiczny idzie równolegle do topogennego rozwoju poszczególnych pięter, czyli stacji przekształcających kory mózgowej. Zróżnicowaniu psy­chicznemu prawdopodobnie odpowiada zróżnicowanie struk­turalne odpowiednich narządów korowych.

Tak więc mamy dwa ogólne plany budowy kory mózgowej: jeden opierający się bardziej na anatomii, na statyce, który można by nazwać planem refleksologicznym lub neurologicz­nym, i drugi opierający się na własnościach mnemicznych kory mózgowej, na jej globalnych dynamizmach i ich ewolucji; ten plan można by nazwać psychofizjologicznym albo psychia­trycznym.

Oba te plany, pomimo swojej rozbieżności, są jednakowo dobre i jednakowo uzasadnione, ale z zastrzeżeniem, że plan neurologiczny jest dobry, a nawet wyraźnie lepszy tylko dla neurologii, która musi się opierać na luku odruchowym, jed­nakowo czynnym na wszystkich piętrach osi mózgowo-rdze­niowej. Przeciwnie psychiatra, jeżeli dąży do psychofizjolo­gicznego ujęcia zaburzeń psychicznych i nie chce poprzestawać na mglistych spekulacjach psychologicznych, musi się oprzeć na własnościach mnemicznych tkanki nerwowej, na ewolucji hierarchiczno-piętrowych aktywności nerwowych i na ich dyssolucji. Psychiatra ma więc do czynienia wciąż tylko z globalnymi czynnościami układu nerwowego, tylko z jego własną aktywnością, ewolucyjnie możliwie najbardziej prze­kształconą i najdalszą od przewodnictwa podrażnienia w łuku odruchowym. Czynność układu nerwowego jest więc rzeczy­wiście dwoista, ale z tej dwoistej czynności tylko jedna — własna, globalna, mnemiczno-zespołowa — ulega przekształce­niu, ewolucji i dyssolucji.

Hughlings Jackson w swojej nauce o ewolucji, głoszonej już przed sześćdziesięciu laty, wychodził z dwu założeń pod­stawowych: 1) czynnością układu nerwowego jest nagroma­dzenie energii i wyładowanie jej, i 2) budowę układu nerwo­wego należy ujmować ewolucyjnie i rozróżniać w nim trzy poziomy: najgłębszym poziomem jest rdzeń kręgowy i przedłu­żony. Obejmują one procesy najbardziej automatyczne, najmocniej zorganizowane, najmniej dowolne. Na wyższych po­ziomach procesy występują w koordynacji coraz bardziej zło­żonej, coraz mniej odruchowej, coraz słabiej zorganizowanej.

Już Jackson widział najwyższy poziom ewolucji w zwojach kory czołowej. W dyssolucji zaś widział proces odwrotny do ewolucji, wywoływany przez chorobę, która bezpośrednio daje objawy tylko negatywne, czyli ubytkowe, przy czym ubytek zaczyna się zawsze od warstwy ewolucyjnie najwyższej i po­głębia w kolejności odwrotnej do ewolucji. Wszystkie objawy pozytywne, czyli nie ubytkowe, nie są wywołane przez cho­robę, ale są objawami normalnymi dla warstw niższych, wyz­wolonymi wskutek braku tłumienia ze strony warstw nad­rzędnych. Chociaż po upływie przeszło pół wieku niektóre twierdzenia Jacksona muszą już ulec korekcie, to jednak za­stosowanie jego podstawowych poglądów dynamicznych, ewolucyjnych i dyssolucyjnych w psychiatrii daje do dnia dzi­siejszego najbardziej owocne wyniki, właśnie przez zesta­wienie tych poglądów z ubiegłego stulecia z aktualnymi zdobyczami naszej wiedzy z zakresu fizjologii układu ner­wowego.

Największa różnica poglądów na czynność układu nerwo­wego dotyczy roli bodźca zewnętrznego i roli sił własnych układu nerwowego. W stuleciu ubiegłym ustrój zwierzęcy i ludzki był uważany za maszynę odruchową, czynną tylko po zadziałaniu bodźca zewnętrznego. Dzisiaj stwierdzamy, że od­ruch, nawet rdzeniowy, nie jest przejawem tylko bodźca ze­wnętrznego, ale wypadkową dwóch sił: siły bodźca zewnętrz­nego i sil własnych układu nerwowego. Mają one jednak cha­rakter zmienny, ulegający na różnych piętrach radykalnym przekształceniom, wskutek czego również zmienia się wspo­mniany stosunek. Bodziec zewnętrzny odgrywa tym mniejszą rolę, im wznosimy się na wyższe piętro układu nerwowego.

Na poziomie rdzenia kręgowego rola sił własnych układu nerwowego jest znikoma.

Na poziomie podkorowym znajdują się już takie czynności ustroju, w których nie działa żaden bodziec zewnętrzny, które są zatem akcją sił własnych ustroju albo inaczej mówiąc reak­cją na ustrojową konstelację organizmu w danej chwili (wra­żenia głodowe i inne potrzeby fizjologiczne, decydujące o za­chowaniu się zwierzęcia lub dziecka).

Marcin Autor