Instynkt człowieka – popęd stadny

Za istnieniem dziedzicznej postaci niedomogi popędu syntonicznego przemawiają po pierwsze, genealogiczne badania rodzin schizoidalnych (M. Brunowa), po drugie występowanie wybitnych przejawów nie tylko syntonii, ale i jej braku w niektórych przypadkach nawet głębokich niedorozwojów umysłu (w idiotyzmie), w których bez względu na ich wiek nie znajdujemy żadnych przejawów samodzielnej pracy intrapsychicznej, refleksji, która by mogła tłumić ich ewentualną syntonię (Kiersnowski), po trzecie kojarzenie się dziedzicznej schizoidii z określonymi typami budowy ciała (Kretschmer).

Zagadnienie syntonii i schizoidii dziedzicznej, tj. rozumianej jako wrodzona niedomoga syntonii (asyntonia), ma pierwszorzędne znaczenie i dla psychologii, ponieważ tu jesteśmy u źródeł, z których się tworzy następnie osobowość charakterologiczna człowieka, i dla psychiatrii, ponieważ z tym zagadnieniem w najściślejszym związku pozostaje nic tylko liczbowo ogromny dział psychopatii konstytucyjnych, ale i dwie wielkie grupy psychoz dziedzicznych: grupa maniakalno-depresyjna z dziedziczeniem nadmiernego nasilenia syntonii, grupa schorzeń schizofrenicznych z dziedziczeniem braku syntonii, czyli schizoidią dziedziczną.

Ale zagadnienie syntonii pod każdym względem jest prostsze, mniej zawiłe niż zagadnienie schizoidii. Normalna syntonia pod względem objawowym sprowadza się do współdźwięczenia z otoczeniem elementarnych, bezpośrednio przejawianych uczuć przyjemności i przykrości; uczucia te w patologicznym ich obrazie (w psychozie maniakalno-depresyjnej) zachowują całą swoją przeciwstawność, bezpośredniość, ustrojową żywiołowość i — można powiedzieć — podstawowe podobieństwo symptomatologiczne w najróżnorodniejszych przypadkach tej psychozy. Również dziedziczny charakter syntonii i psychozy maniakalno-depresyjnej jest tak wyraźny i wyłączny, że w powstawaniu tej psychozy czynniki zewnętrzne odgrywają bardzo małą rolę. Związek konstytucji syntonicznej z konstytucją cielesną jest znowuż prosty i jednoznaczny, gdyż występuje tu wybitna przewaga jednej tylko konstytucji piknicznej. W schizoidii i w psychozach schizofrenicznych wszystko jest bardziej zawiłe. Jest w ogóle niemożliwe charakteryzowanie normalnej schizoidii człowieka dorosłego w jednym określeniu, ponieważ jej symptomatologia wykazuje bardzo wielką różnorodność. Grupa schorzeń schizofrenicznych, również z powodu wielkiej różnorodności obrazów klinicznych, musi być dzielona na poszczególne podgrupy. Pomimo wyraźnie dziedzicznego charakteru wrodzonej schizoidii i znacznej większości schorzeń schizofrenicznych, warunki zewnętrzne odgrywają tu rolę tak wielką, że w pewnych okolicznościach mogą syntoników nie tylko schizoidyzować, ale nawet doprowadzać do schorzenia schizofrenicznego. Wreszcie i stosunek konstytucji schizoidalnej do budowy ciała jest bardziej zawiły, gdyż schizoidią wiąże się wprawdzie najczęściej z budową leptosomiczną, ale także i z atletyczną, i z dysglandularną, a więc właściwie ze wszystkimi typami budowy ciała, z wyjątkiem piknicznej; czyli charakterystyczna dla schizoidii budowa ciała tak samo nie daje się określić jednoznacznie jak i sama schizoidią.

Wielka złożoność obrazów i stosunków schizoidalnych i schizofrenicznych w porównaniu z elementarnością i prostotą syntonii i psychozy maniakalno-depresyjnej musi mieć oczywiście swoje przyczyny.

Sam fakt dwojakiego mechanizmu powstawania schizoidii czyni zrozumiałą złożoność jej przejawów i stosunków w porównaniu z syntonią, której mechanizm powstawania jest zawsze tylko jeden (dziedziczenie). Najwyższe nawet nasilenie syntonii w konstytucji psychicznej, spostrzegane u typów tzw. słonecznych, pogodnych albo, przeciwnie, depresyjnych — chociaż jest już anormalne, psychopatyczne, ale jednak jest wyczuwane przez ludzi jako względnie bliższe normy aniżeli brak syntonii, przejawiający się w zachowaniu niespołecznym lub nawet antyspołecznym (morał insanity).

Wielu autorów zapatruje się na syntonię i schizoidię, jako na zjawiska patologiczne; jest to zrozumiałe, wobec tak ścisłego związku tych zjawisk z psychopatią konstytucyjną i z psychozami konstytucyjnymi, że w przypadkach pogranicznych pomiędzy zdrowiem a psychopatią lub psychopatią a psychozą często nie jesteśmy w stanie ustalić ostrej linii granicznej. Ale już właśnie ten brak linii granicznej pomiędzy zdrowiem a psychopatią przemawia za tym, że mamy tu do czynienia z tym samym zjawiskiem, tylko mogącym mieć wszelkie możliwe stopnie nasilenia. A nadto: po pierwsze nie można zaprzeczyć, że w człowieku istnieje rodzaj instynktu stadnego i że ten instynkt jest cechą dziedziczną i doskonale normalną, chociaż często — niestety — wciąż jeszcze bardzo niedoskonałą, po drugie możemy uważać również za sprawę nie ulegającą żadnej wątpliwości, że ewolucja psychiczna musi doprowadzać i doprowadza zawsze do mniej lub więcej daleko posuniętej schizoidyzacji, tj. przytłumienia syntonii dziecięcej, której z natury rzeczy u człowieka dorosłego, nawet syntonicznie nastawionego, nigdy już w całej jej pełni nie spostrzegamy. Nie spostrzegamy tej syntonii właśnie dlatego, że jest tłumiona przez wyższe czynności psychiczne, które powodują wprawdzie schizoidyzację syntonii dziecięcej, ale najzupełniej normalną. U człowieka dorosłego patologiczny jest zarówno nadmiar syntonii, jak nadmiar schizoidii, normą jest ich współistnienie i harmonijna współpraca, utrudniająca albo nawet uniemożliwiająca określenie, który z tych czynników przeważa. U dziecka normą jest tylko syntonią, popęd stadny, przejawiający się w jego uczuciowym współdźwięczeniu z otoczeniem. Schizoidia małego dziecka jest zawsze objawem anormalnym, bo jest przejawem braku gatunkowego popędu stadnego, daje się określić tylko negatywnie, ponieważ »popęd schizoidalny» w ogóle nie istnieje. Ale jeżeli normalna ewolucja psychiczna doprowadza do stworzenia nowych czynności psychicznych, które powodują tłumienie istniejącego popędu syntonicznego, nowe te czynności muszą mieć charakter dynamizmów psychicznych, sił psychicznych, mogących Regulować popęd syntoniczny tak samo jak wszelkie inne popędy instynktowe. Te siły istnieją już ponad instynktem, cechują dopiero ostatni etap rozwoju psychicznego, więc oczywiście u dziecka działać nie mogą, a także nie mogą mieć charakteru »popędu», pomimo swojej siły dynamicznej. W każdym razie siły te są również biologiczne i normalne jak syntonia i dają obrazy patologiczne tylko w przypadkach nadmiernego ich nasilenia lub nadmiernej niedomogi. Wydaje się mało prawdopodobne, aby poza syntonią, jako ludzką postacią instynktu stadnego, i poza schizoidią wtórną, jako produktem normalnego rozwoju psychiki, istniały inne biologiczne, powszechne, gatunkowe źródła charakterów ludzkich. Inne typy dziedziczne, jak np. discroid Minkowskich, należą już do patologii. Te stosunki staną się nieco wyraźniejsze po omówieniu ewolucji czynności psychicznych i korowych w następnych rozdziałach, ale już w świetle przytoczonych danych zdają się czynić bardziej zrozumiały fakt wielkiej zawiłości zagadnienia schizoidii.

Ale już tutaj musimy podkreślić charakter schizoidii wtórnej jako dynamizmu, który — w warunkach normalnego rozwoju — jest zawsze nabywany dopiero w życiu osobniczym, a pomimo tego jest cechą gatunkową, powszechną, a więc zależną wyraźnie od jakichś warunków dziedzicznych, chociaż nie jest cechą instynktu, od którego zależy tylko schizoidią pierwotna, tj. niedomoga syntonii. Musimy zatem zorientować się teraz w tych cechach dziedzicznych psychofizycznej jedności człowieka, które nie należą do instynktu pojmowanego jako dziedziczone, gatunkowe nastawienia mnemiczne, a jednak wywierają wyraźny wpływ na cechy rozwijających się w życiu osobniczym czynności psychicznych.

Marcin Autor