Głębokość dyssolucyjna – cz.2

Krapelin, który te objawy pozytywne nazywa „towarzyszą­cymi”, w przeciwieństwie do „podstawowych” objawów – według naszych określeń ubytkowych – przyznaje się otwar­cie, że nie umie wyjaśnić ich pochodzenia, które z asocjacjonistycznego punktu widzenia rzeczywistości nie dają się wy­jaśnić. Objawy pozytywne w majaczeniach nazywa Krapelin objawami „podrażnieniowymi”, jednakże podobnych, ale prze­wlekłych objawów prelogicznych w schizofrenii nie chce już nazywać podrażnieniowymi, widocznie prawdopodobieństwo ich bezpośredniego i podrażnieniowego wywołania przez pro­ces chorobowy schizofreniczny wydawało mu się zbyt nikłe.

Natomiast Bleuler, owszem nie tylko wyjaśnia pochodzenie objawów pozytywnych w schizofrenii, ale kładzie nawet wy­jątkowo silny nacisk na pochodzenie, uważa je za cechę do pewnego stopnia patognomoniczną, w każdym razie zasługu­jącą na to, że ona właśnie określa nazwę choroby: psychoza rozszczepieniowa, schizofrenia, ponieważ jest to proces choro­bowy, który rozszczepia normalną, jednolitą osobowość cho­rego na dwie osobowości, realną i urojeniową.

Osobowość urojona schizofrenika, żyjąca obok osobo­wości realnej, jest według Bleulera „produktem” procesu cho­robowego. Bleuler nie wyjaśnia bliżej, jak sobie wyobraża u schizofrenika tworzenie osobowości urojonej, prelogicznej, czyli magicznej, przez proces chorobowy, z jakiego materiału i w jaki sposób powstaje ta osobowość prelogiczna. Można się tylko domyślać, że ta osobowość urojona powstaje wskutek przekształcenia przez chorobę nie całej, ale części osobowości realnej.

W ostatecznym wyniku rozszczepiona osobowość schizofre­nika według ujęcia Bleulera składa się: 1) z osobowości real­nej, przedchorobowej, jednakże uszczuplonej o te ubytki w najwyższych warstwach psychicznych, które spowodowała choroba i które wyliczają obaj twórcy omawianej jednostki chorobowej i 2) z osobowości psychicznej nowej, tworzonej przez proces chorobowy.

Niestety, Bleuler nie tłumaczy wcale: 1) dlaczego proces chorobowy powoduje ubytki zawsze tylko w najwyższych warstwach psychicznych, przynajmniej w początkowych okre­sach chorobowych, 2) dlaczego nowa urojona osobowość ma zawsze charakter prelogiczny i wreszcie 3) dlaczego urojona, rozszczepiona osobowość schizofrenika, będąca rzekomo pro­duktem procesu chorobowego, zresztą nie wiadomo z czego i jak utworzonego, posiada wszystkie te same podstawowe ce­chy, które charakteryzują zupełnie normalny stan prelogiczno-psychiczny, istniejący przed rozwinięciem się dynamizmów przyczynowo-logicznych u dziecka lub człowieka pierwotnego? Bleuler nie daje odpowiedzi na żadne z powyższych trzech py­tań, chociaż odpowiedź na nie decyduje o pojmowaniu pato­genezy sprawy schizofrenicznej. Nie daje prawdopodobnie dlatego, że chociaż się skłania do freudowskiej teorii o jaźni i nadjaźni, to jednak nie uznaje dualizmu psychicznego, nie może więc stanąć na stanowisku dyssolucyjnym, mówiącym o wyzwoleniu normy poziomu ewolucyjnego podrzędnego. Bleuler podaje rozszczepieniowe wyjaśnienie symptomatologii schizofrenicznej, więc nie chce przyznać się, jak Krapelin, że nie umie wyjaśnić objawów pozytywnych schorzenia, czyli osobowości urojonej.

Dopóki jednak Bleuler lub zwolennicy jego hipotezy o roz­szczepieniu, nie dadzą odpowiedzi na trzy powyżej postawio­ne pytania, dotyczące najbardziej stałych objawów schizofre­nicznych, objawów, bez których nie ma żadnego przypadku schizofrenii, dopóty musimy trzymać się mocno dyssolucyjnej teorii Jacksona, która nam daje bardzo przekonywające wy­tłumaczenie wszystkich trzech wątpliwości, poruszonych w po­wyższych trzech pytaniach. Bo rzeczywiście: 1) proces choro­bowy powoduje ubytki początkowo zawsze w ewolucyjnie najwyższych warstwach psychicznych, ponieważ one są naj­bardziej złożone, najdalsze od odruchów i najmniej odporne na szkodliwości: 2) proces chorobowy nie tworzy żadnej oso­bowości urojonej, tylko wymienione przed chwilą ubytki, któ­re wskutek dualistycznej i hierarchicznej struktury psychicz­nej odhamowują, wyzwalają, odsłaniają nie rzekomy produkt procesu chorobowego, ale te dynamizmy prelogiczne, które są normą niższego okresu rozwoju psychicznego.

Nie tylko reakcje instynktowe, ale także odruchy warunko­we, a także i dynamizmy prelogiczne — zwłaszcza w marze­niach sennych — mają charakter reakcji izolowanych, stero­wanych przez coraz większe ubytki w mocno sprzężonych, naj­wyższych warstwach czołowo-psychicznych, to coraz bardziej występują na scenę odhamowane reakcje psychiczne wczesne izolowane, wywołujące złudzenie procesu rozszczepiającego. Musimy to nazwać złudzeniem dlatego, że w rzeczywistości na poziomie pozaczołowym, a więc włącznie z prelogicznym, mnemiczne nastawienia poznawczo-uczuciowe w ogóle jeszcze nigdy nie były ze sobą szczepione, gdyż ich mocne sprzężenie ze sobą następuje w późniejszym okresie ewolucyjnym i do­piero na ostatnim, najwyższym piętrze ewolucyjnym, mianowi­cie na poziomie narządu czołowego. Stąd w schizofrenii zani­kanie czynności sprzężonych i ujawnianie się na ich miejsce czynności izolowanych musi tworzyć pozory rozszczepienia. W każdym razie twierdzenie Bleulera, że ta osobowość prelogiczna schizofrenika jest „produktem” procesu chorobowego, zdaje się być kierowane tym samym biegiem myślowym, któ­ry np. Charcota doprowadza do wniosku, że histeria powoduje zainstalowanie się w umyśle izolowanych grup myślowych, „jakiegoś pasożyta”.

I rzeczywiście, jeśli odrzucimy dyssolucyjny wniosek Jack­sona, że wszystkie pozytywne objawy psychozy są normą niż­szego poziomu ewolucyjnego, to wszelkim pozytywnym obja­wom w psychonerwicach, w schizofrenii lub w majaczeniach trzeba by przypisać charakter pasożytniczy. Ale w rzeczywis­tości takie wyjaśnienie nic nie tłumaczy.

W celu poznania jeszcze głębszych poziomów dyssolucji psychicznej musimy zatem opuścić wielki teren zaburzeń schi­zofrenicznych* i przejść raz jeszcze do objawów majaczenio­wych, które już były omówione w jednym z rozdziałów po­przednich. Widzieliśmy, że po minięciu wczesnego okresu dys­solucji psychonerwicowej, proces majaczeniowy, jako dyssolucja prędka, najczęściej przeskakuje stany prelogiczne z my­śleniem w symbolach wyrazowych i pogłębia się od razu do myślenia prelogicznego typu majaczeniowego, czyli w sym­bolach wzrokowych. Krapelin o tych wczesnych okresach ma­jaczeniowych mówi, jak wspomnieliśmy, jako o objawach podrażnieniowych, wywołanych przez proces chorobowy. Jed­nakże nawet w znacznie płytszych okresach dyssolucyjnych, psychonerwicowej lub schizofrenicznej natury, musieliśmy już stwierdzić mniej lub więcej rozległe objawy ubytkowe, ne­gatywne. Zarówno obrazy schizofreniczne, jak i obrazy maja­czeniowe, mogą być ze swej strony płytsze lub głębsze, zależ­nie od stopnia zachowania lub zniszczenia osobowości przedchorobowej, przyczynowo-logicznej.

Marcin Autor