Psychopatie cz.2

Wspominaliśmy już o tym, że istnienie dwóch wielkich grup niedorozwojów psychicznych, oligofrenii i psychopatii, świad­czy najdowodniej o tym, że dwa młodsze „sublimowane” po­pędy instynktowe dziedziczne: instynkt poznawczy i instynkt syntoniczny, są słabiej zorganizowane niż stare popędy ustro­jowe, z których się wyłaniają. Tak samo w rozwoju osobni­czym dynamizmy czołowo-logiczne, hierarchicznie najwyżej stojące, są słabiej zorganizowane aniżeli podrzędne źródło korowo-psychiczne, z którego się wyłaniają. Ta słabsza organiza­cja dynamizmów czołowo-logicznych przejawia się właśnie w masowości występowania schizofrenii, zaś słabsza organi­zacja instynktu syntonicznego, czyli schizoidia, przejawia się w masowości niedorozwojów charakterologicznych, czyli psy­chopatii.

Jeżeli podkreślamy analogie pomiędzy niedorozwojem inte­lektualnym a charakterologicznym, to musimy podkreślić i podstawowe różnice pomiędzy nimi: 1) nie wiemy czemu, ani silny popęd poznawczy, ani jego niedomoga nie wiążą się w swoim kręgu dziedziczenia z żadną specjalną budową ciała, podczas gdy syntonia wiąże się w dużej większości przypad­ków z budową pikniczną i 2) schizoidia dziedziczna, czyli nie­domoga syntonii, wiąże się bardzo ściśle z psychozą schizo­freniczną, należącą do tego samego kręgu dziedziczenia, pod­czas gdy oligofrenia nie wiąże się specjalnie z żadną psycho­zą. Jak na dwa motory dynamiczne, równolegle pracujące dla rozwoju psychicznego, są to różnice rzeczywiście bardzo pod­stawowe, chociaż nie dające się dzisiaj wytłumaczyć. Można jednak przypuszczać, że druga wymieniona tu różnica wiąże się przyczynowo z tym, że chociaż popęd poznawczy działa do końca życia („uczymy się do końca życia”, jak mówi przy­słowie), to jednak wytwór tego popędu, wiedza, gnozja, są z natury swej produktem zupełnie biernym, są środkiem, na­rzędziem orientowania się, użytkowanym przez różne skłon­ności do różnych celów.

„Sfera” intelektualna na wszystkich trzech piętrach rozwoju korowo-psychicznego korzysta z posiadanego poznania oczy­wiście na swój sposób, odruchowo-warunkowy prelogiczny lub logiczny. Zupełnie inaczej przedstawia się „sfera charaktero­logiczna”, czyli wszelkich innych uczuć, poza popędem uczu­ciowym poznawczym. Ta sfera uczuć (w liczbie mnogiej) nie tworzy żadnej biernej wiedzy, ulegającej zmagazynowaniu; tworzy owszem nowe zjawiska psychiczne, nowe nastawienia mnemiczne, które mają jednak zawsze charakter dynamiczny, ponieważ są to nowe dążności wszelkiego rodzaju, nowe ze­społy poznawczo-uczuciowe, nowe zainteresowania, pragnie­nia, obawy. Z biegiem lat jedne z nich gasną, nawet doszczęt­nie, bodaj że doszczętniej niż engramy gnostyczne, które dzie­siątkami lat trwają, zaś inne, jeżeli są podsycane, mogą trwać do śmierci.

Każdy okres cyklu życiowego, każde piętro rozwojowe, ma nie tylko swój świat poznania, ale i swój świat pragnień, obaw i uczuć w ogóle, tworzonych i różnicowanych coraz dalej — wciąż przez ten sam popęd syntoniczny albo przez jego po­chodne, które nie mają charakteru biernego, ale które stają się właśnie nowymi motorami i nowymi dynamizmami przez łączenie się uczucia, dodatniego lub ujemnego, z nową treścią poznawczą. Wytwory popędu syntonicznego są zatem — w przeciwieństwie do tworów popędu poznawczego — tworze­niem nowych, żywych sił dynamicznych (uczuciowych) nad­budowy charakterologicznej. Stąd staje się zrozumiałe, że je­żeli popęd syntoniczny, ten motor tworzący nadbudowę cha­rakterologiczną, jest słaby już z dziedzicznej swej natury, to i tworzona przezeń nadbudowa charakterologiczna będzie rów­nież słaba.

Słabość takiej nadbudowy charakterologicznej przejawia się w sposób najbardziej wyraźny na szczytowym piętrze rozwo­ju charakteru, najbardziej złożonym, najsłabiej zorganizowa­nym już u ludzi zupełnie normalnych, a przede wszystkim najbardziej dowolnym, najdalszym od odruchowego mechaniz­mu, a więc wymagającym okazania siły własnej. Słabość tej szczytowej nadbudowy może się przejawiać w dwojaki spo­sób: jako niedorozwój charakterologiczny, czyli psychopatia, niedokończona ewolucja, albo w przypadkach, które dzięki kompensacji różnego rodzaju mogłyby pozornie uchodzić przez czas pewien za pełnię rozwoju normalnego i w których słabość nadbudowy charakterologicznej ujawnia się bądź wskutek za­działania jakichś szkodliwości, natury fizycznej lub toksycz­nej, osłabiających siły nerwowe i psychiczne, bądź też nawet wskutek momentów abiotroficznych, czyli przez zwykłe zu­życie tych słabych sił, które już nawet zwykłym wymogom życiowym nie mogą dłużej podołać i załamują się. Nie ma schizofrenii bez takiego wyczerpywania sił własnych sterniczych i nie ma psychopatii bez niedorozwoju tych samych sił własnych sterniczych. Stąd wynikło, że zdarzały się przypad­ki, które Krapelin określał jeszcze jako psychopatie i które dla Bleulera były już schizofreniami utajonymi lub jawnymi.

Doszliśmy w tym twierdzeniu do istoty obu tych sta­nów patologicznych. Wszystkie, tak bardzo różnorodne ich objawy mają znaczenie zupełnie drugorzędne, nieistotne, są objawami, według określenia Jacksona, pozytywnymi, to jest normalnymi dla niższego poziomu ewolucji, wyzwolo­nymi w schizofrenii wskutek ubytków w sterniczej warstwie nadrzędnej, w psychopatii zaś wskutek niedorozwoju tej sa­mej warstwy. Dopiero w takim ujęciu okazuje się wartość, a raczej bezwartościowość wszelkich klasyfikacji psycholo­gicznych: czy objawy pozytywne — normalne dla niższego po­ziomu, są w danym przypadku psychopatii jakościowo takie lub inne, jest rzeczą z punktu widzenia dyssolucyjnego zupeł­nie obojętną, mają znaczenie tylko o tyle, o ile pozwalają na wyprowadzenie zasadniczego wniosku, mianowicie jak głęboki jest stopień niedorozwoju sternictwa psychicznego, oczywiście wychodząc z założenia, że stopień rozwoju intelektualnego po­zostaje w granicach normy i nie obniża sternictwa charaktero­logicznego.

Chociaż nie mamy probierzy do mierzenia głębokości nie­dorozwoju w psychopatii, nawet takich, jakie mamy dla mie­rzenia stopnia oligofrenii, to przecież w ostatnich czasach spo­tykamy, np. w podręczniku Frostiga, podział na „reakcje psy­chopatyczne”, „rysy psychopatyczne” i „osobowości psycho­patyczne”. Zresztą już od dawna odróżniano w klinice z jednej strony „ciężkich psychopatów”, odbiegających daleko od prze­ciętnej normy człowieka uspołecznionego i wykazujących wielką niezdolność przystosowania się do konieczności życio­wych i z drugiej strony „lżejsze postacie”, w których odchy­lenia charakterologiczne nie doprowadziły do większej szkody dla samego psychopaty lub dla innych.

Marcin Autor