Dyssolucja osobowości schizofrenicznej

Przechodzimy teraz do naszego punktu widzenia na tę spra­wę. Mogą tu istotnie powstawać wątpliwości: czy mamy pra­wo jakieś największe dziwactwa myślenia i zachowania się schizofreników, często zupełnie niezrozumiałe dla lekarza, za­liczać jednak do prawidłowych czynności któregokolwiek pię­tra podrzędnego?

Zaburzenia życia uczuciowego zdają się większych wątpli­wości nie budzić: widzieliśmy, że twórcy pojęcia schizofrenii w bardzo zbliżonych słowach zgodnie stwierdzają u schizofre­ników zanikanie uczuciowości rozwojowo wyższej i wynikają­cy stąd stan zobojętnienia uczuciowego, na tle którego mogą występować od czasu do czasu niehamowane wybuchy złości, gniewu albo i niektóre inne przejawy uczuciowości ewolucyj­nie niższej, spotykane aż nazbyt często i u ludzi normalnych. Na pierwszy rzut oka zupełnie inaczej przedstawia się rzecz z jakimiś niebywałymi dziwactwami kojarzeń myślowych lub zachowania, a już zwłaszcza z tymi pozytywnymi przejawami schizofrenii, które są uważane za tak istotne i podstawowe, że zadecydowały o samej nazwie procesu chorobowego, o nazwie psychozy rozszczepieniowej. Widzieliśmy, że różni autorzy różnie określają tę podstawową cechę schizofrenii: jako zanik koordynacji psychicznej, jako ataksję intrapsychiczną, jako utratę wewnętrznej jednolitości psychicznej, jako swoiste zni­szczenie wewnętrznej spoistości, czyli wewnętrznego związku osobowości psychicznej, jako rozpad nadjaźni, rozpad osobo­wości, zanik syntezy osobowości albo rozszczepienie osobo­wości itp. Wszystkie te określenia, pomimo indywidualnych rozbieżności zapatrywań poszczególnych autorów, same przez się stanowią w gruncie rzeczy synonimy, ponieważ dają się sprowadzić do tego samego zespołu rozszczepieniowego, któ­ry musimy zatem rozważyć nieco bliżej ze względu na jego wyjątkową doniosłość nie tylko kliniczną, ale i dyssolucyjną.

Z naszego punktu widzenia osobowość psychiczną można pojmować w szerszym znaczeniu jako synergię autonomicz­nych dynamizmów piętrowych albo w znaczeniu węższym, ściślejszym, jako dynamizmy czołowo-sprzężone, czyli jedyne piętra niewątpliwie i wyłącznie swoiście ludzkie, a jednak wchłaniające w siebie także i popędowość uczuciową pięter podrzędnych, oczywiście odpowiednio tłumioną i kontrolowa­ną. Zaburzenia osobowości psychicznej, zanikanie jej spoistoś­ci, koordynacji itd. jest zatem przejawem ubytków, wywoły­wanych bezpośrednio przez proces chorobowy w aktywności czołowo-sprzężonej, ewolucyjnie najwyższej, najbardziej zło­żonej i najmniej odpornej na wszelkie szkodliwości.

Jak należy sobie wyobrażać schizofreniczne rozszczepienie tej osobowości? Czym są objawy pozytywne, czynne w roz­szczepionej osobowości schizofrenika, pomimo ubytków, do­konywanych w niej przez proces chorobowy? Krapelin te ob­jawy pozytywne nazywa „towarzyszącymi” zaburzeniom „pod­stawowym”, czyli ubytkowym i zalicza do tych objawów to­warzyszących, jak widzieliśmy, omamy i urojenia, stany pod­niecenia, depresji, osłupienia, różnorodne zaburzenia „woli”, negatywizm, automatyzm na rozkaz, stereotypie, zmaniero­wanie, czyny popędowe. Ale Krapelin przyznaje otwarcie, że pochodzenia wszystkich tych objawów towarzyszących nie umie wyjaśnić.

Krapelin zgodził się na rozszczepieniowy pogląd Bleulera, ponieważ obaj ci autorzy wychodzili z tych samych podstawo­wych założeń kierunku asocjacjonistycznego, który wypływał z panujących zasad refleksologicznych, a z kolei te ostatnie wiązały się konsekwentnie z panującymi poglądami na niepo­dzielność psychiki, która się nie daje rozkawałkować, z jednej strony, i na jednolitą aktywność psychiczną kory mózgowej z drugiej strony.

Ale wszystkie te założenia były natury hipotetycznej i zdaje się, że coraz bardziej są zmuszone ustępować miejsca przed naporem nowych faktów neurofizjologicznych, które potwier­dzają słuszność starych, ale genialnych koncepcji Jacksona, ujmujących dynamicznie „fizyczne podłoże świadomości”, któ­re wchłania i wydatkuje energię nerwową i które wykazuje budowę hierarchiczną pod postacią dowolnie przyjmowanych przez Jacksona czterech pięter „ośrodków nerwowych wyż­szych” — A, B, C i D.

Istnieje trzecia kategoria psychiatrów, wychodzących z je­szcze innych założeń, mianowicie, że „psychika” i „wola” w ogóle anatomicznie lokalizować się nie dają. Takie ujęcie oczywiście jest również możliwe, ale jest ujęciem metafizycz­nym, które wykracza poza ramy naukowego myślenia przy­rodniczego, obowiązującego tak samo w metodyce psychiatrii, jak i w innych gałęziach lekarskich.

Wracając do pozytywnych objawów w schizofrenii, których pochodzenia Krapelin nie umiał wyjaśnić, musimy zwrócić uwagę na to, że Bleuler objawy pozytywne nazywa osobowoś­cią dereistyczną, albo prelogiczną, albo urojoną i uważa ją — tak samo jak pozostałość osobowości normalnej — za „pro­dukt rozszczepienia” i mówi, jak widzieliśmy już, że „oba pro­dukty rozszczepienia osobowości mogą żyć obok siebie”. Jest tu różnica zasadnicza pomiędzy poglądem Jacksona, według którego objawy pozytywne są normą niższego poziomu, a nie produktem procesu chorobowego, którym jest proces rozszczepieniowy Bleulera. Francuscy neojacksoniści, Ey i Rouart, są­dzą, że pogląd Bleulera daje się dobrze pogodzić z poglądem Jacksona. Zdaje się jednak, że się mylą, bo żaden objaw nie może być jednocześnie objawem choroby i objawem normal­nym, albo nie może być jednocześnie uważany za przejaw czynności korowej jednolitej i czynności korowej piętrowo-hierarchicznej.

Zresztą sam Bleuler popełnia tu także niekonsekwencję, po­nieważ wie dobrze o tym, że mechanizmy prelogiczne wystę­pują nie tylko w warunkach patologicznych, ale i w warun­kach normy fizjologicznej, np. u dzieci, u ludzi pierwotnych, ale także i u ludzi kultury. A jeżeli tak jest, to na jakiej podstawie uważa Bleuler „życie w świecie urojonym” za produkt roz­szczepienia? Z tej rozbieżności zapatrywań na mechanizmy prelogiczne wynika, że pojęcie tych mechanizmów ma jakieś zupełnie inne znaczenie w poglądzie Bleulera niż w poglądzie naszym. W poglądzie Bleulera proces chorobowy rozszczepia osobowość psychiczną na dwie części współżyjące z sobą, z których jedna jest pozostałością osobowości przedchorobowej, druga zaś jest osobowością zupełnie nową, urojoną. Bleu­ler nie tłumaczy wcale, czemu ta nowa urojona osobowość, będąca produktem procesu chorobowego, jest równocześnie tym samym mechanizmem prelogicznym, który jest normą u dziecka, u pierwotnego człowieka, a także w marzeniach sennych lub na jawie człowieka, kultury. Nasze tłumaczenie z punktu widzenia dyssolucji jacksonowskiej jest bardzo pro­ste: mechanizm prelogiczny ujawnia się wszędzie tam, gdzie dynamizmy czołowo-sprzężone jeszcze się nie wykształciły wsku­tek niedokończonej ewolucji albo wszędzie tam, gdzie wpraw­dzie były już wykształcone, ale wskutek jakichkolwiek przy­czyn: zahamowania sennego, znużenia, ubytków chorobowych, uległy osłabieniu w takiej mierze, która umożliwia energe­tyczną przewagę dynamizmów prelogicznych.

Ciąg dalszy artykułu: http://www.psychologia.mobi/dyssolucja-osobowosci-schizofrenicznej-cz-2/

Marcin Autor