Dyssolucja osobowości schizofrenicznej

W mniej ciężkich przypadkach widzimy jeszcze przejawy uczuciowe, niekiedy dość liczne, ale jakościowo ograniczone. Najczęściej zdarza się drażliwość, patologicznie przesadna. Wszystko, co się negatywistycznym chorym nie podoba, wy­wołuje łatwo ich wściekłość i daje powód do bijatyki. Chorzy na lekkie i utajone postaci schizofrenii traktowani są zwykle poza murami zakładów jako wrażliwi i kapryśni ludzie, z któ­rymi należy się obchodzić raczej ostrożnie. Czasem u kobiet cał­kiem zobojętniałych jest jeszcze zupełnie czynna miłość ma­cierzyńska. W bliższym obcowaniu z przeciętnymi chorymi w zakładzie można spostrzegać u nich wiele afektów, np. za­dowolenia podczas uroczystości i zabaw zakładowych, radość z dowcipów, nawet zadowolenie z przedstawień artystycz­nych. Ale oczywiście subtelne wrażenia, oparte na złożonych procesach, wykazują większy upadek niż wrażenia elemen­tarne.

Zdaje się, że etyka nie jest specjalnie zaatakowana, chociaż odbija się na niej ogólne zobojętnienie. Nawet w przypad­kach, w których stwierdzamy żywe afekty, na ogół całe zacho­wanie zdradza charakter zupełnego zobojętnienia, zwłaszcza dla spraw ważnych, dla najbardziej życiowych interesów, dla własnej przyszłości chorych i ich rodziny.

W początkowym okresie choroby w przypadkach zupełnie lekkich i postaciach późno występujących osłabienie uczuć nie zawsze daje się stwierdzić. W poszczególnych przypadkach można nawet spostrzegać przewrażliwienie w różnych kierun­kach. Bywają także schizofrenicy czynni, którzy z wielką gor­liwością ulepszają świat lub przynajmniej zdrowie ludzi itp. Ale po głębszym wniknięciu i w tych przypadkach znajdujemy pewne ważne sprawy, czasowe obniżenie wzruszeniowości albo sprzeczności w grze subtelnych uczuć. Niekiedy nie moż­na mówić o zwykłej obojętności, dlatego że istnieje wyraźny nastrój euforyczny lub depresyjny, lub lękowy. Ale i tutaj daje się stwierdzić zesztywnienie afektywne, ubytek zdolności mo­dulowania uczuć, które jest w ogóle jedną z najpewniejszych oznak tego schorzenia.

W każdym razie uczuciowość nigdy nie zanika doszczętnie i przez dotknięcie pewnych zespołów często można uzyskać wcale żywe i odpowiednie reakcje uczuciowe, a w schizofre­nicznych urojeniach myślenie jest nawet silniej opanowane przez afekty, aniżeli u zdrowych. Zazwyczaj przejawy afek­tywne mają u schizofreników coś nienaturalnego, przesadnego albo teatralnego, dlatego ich radość lub ból nie budzą w nas współdźwięku, również chorzy często nie reagują na nasze afekty, wskutek czego mówi się o ubytku uczuciowym od­dźwięku, który jest ważną cechą schizofrenii. Z głębokim oligofrenikiem, który nie wypowiada ani jednego słowa, czujemy się duchowo bardziej związani, aniżeli ze schizofrenikiem, któ­ry jest nawet dobrze pod względem intelektualnym zachowa­ny, ale uczuciowo jest niedostępny. Utratę zdolności stykania się z rzeczywistością w ogóle nazywa Bleuler autyzmem, który umożliwia chorym życie w urojonym świecie prześladowczym lub spełnienie wszelakich pragnień.

W tej bardzo wnikliwie przedstawionej gradacji zaburzeń afektywnych Bleuler, jak widzimy, zbliża się już bardzo za­równo do poglądów Krapelina, jak do dyssolucyjnych zasad Jacksona z ich negatywnymi i pozytywnymi objawami, z ich ubytkami w uczuciowości ewolucyjnie wyższej, bardziej zło­żonej i związanej z myślą o przyszłości i z wyzwoloną, ewolu­cyjnie niższą uczuciowością. Ale oprócz tych, typowo dyssolu­cyjnych przejawów, Bleuler specjalnie podkreśla jeszcze jedną swoistą cechę schizofreników, mianowicie ich niedostępność uczuciową, autyzm, czyli utratę zdolności stykania się z rze­czywistością, na co zwracają szczególną uwagę także inni au­torzy, jak Minkowski’, a także holenderski autor H. C. Rumke”, który mówi o osłabieniu „instynktu zbliżania się”.

Do najbardziej podstawowych i charakterystycznych zabu­rzeń natury schizofrenicznej zaliczają autorzy przede wszyst­kim zaburzenia osobowości, której „rozszczepienie” skłoniło Bleulera do podkreślenia tego objawu w samej nazwie tej cho­roby: psychoza rozszczepieniowa, schizofrenia. Objaw ten w różnych wyrazach jest podkreślany przez wszystkich au­torów.

Krapelin twierdzi, że wspólną cechą wszystkich postaci otę­pienia wczesnego jest „swoiste zniszczenie wewnętrznej spo­istości osobowości psychicznej z przeważającym uszkodzeniem życia uczuciowego i woli”. Bleuler mówi o rozszczepieniu się osobowości, o tym że schizofrenik żyje w dwóch światach, realnym i urojeniowym, które dla niego są jednakową rzeczy­wistością, niekiedy świat autystyczny jest bardziej rzeczywi­sty, niż realny. Chory nazywa świat realny „pozornym”, ludzie prawdziwi są dla niego „maskami”. Czasem jednak umieją chorzy świadomie odróżniać oba te światy. W przypadkach średnio ciężkich występuje na pierwszy plan, zależnie od kon­stelacji, to jeden świat, to drugi. Wspomnienia chorego zosta­ją rozszczepione na dwie lub więcej części, chory przypisuje jedne wspomnienia sobie rzeczywistemu, zaś inne (urojenia autopsychiczne) sobie urojonemu. „Obiektywnie cierpi osobo­wość wskutek wielkiej samodzielności poszczególnych zespo­łów. W zwykłych warunkach może się chory wydawać normalnym. Ale jeżeli zatrącić o jego urojenia, to jest zupełnie inny, ma inny charakter, inną logikę, inny rzut oka. Uczucia, popędy i nawet skojarzenia, które górują w jednym obrazie, w drugim są odcięte, natomiast jest przestawienie na odmien­ne uczucia i skojarzenia. Oba produkty rozszczepienia osobo­wości — mówi Bleuler — mogą żyć obok siebie”.

Jedną z nowszych prób sprowadzenia wszystkich objawów schizofrenicznych do jednego źródła, do „zaburzenia genera­cyjnego”, stwierdzonego w głębokim przekształceniu całej osobowości ludzkiej są prace Minkowskiego* z Paryża, który w bardzo słuszny sposób obniża wartość poszczególnych ob­jawów, natomiast podkreśla konieczność ujęcia całościowego Zespół psychiczny nie jest dla autora „prostym skojarzeniem objawów, ale wyrazem głębokiego i charakterystycznego prze­kształcenia całej osobowości ludzkiej”. „W gruncie rzeczy, za­burzenia generacyjne w płaszczyźnie psychologicznej, odpo­wiadają anatomiczno-fizjologicznej podstawie zespołów soma­tycznych. Jednakże nie będziemy tu mieli do czynienia ani z narządami ani z czynnościami, tylko z osobowością żyjącą, jedną i niepodzielną”. Widzieliśmy, że neurolodzy i fizjolodzy angielscy już od czasów Hughlingsa Jacksona zajmują podob­ne jednościowe i całościowe stanowisko w stosunku do układu nerwowego i do wszelkich jego czynności.

Marcin Autor