Przeciwstawność czynności psychicznych i cielesnych

W szeregu innych doświadczeń, dokonanych na 7 o studentach medycyny, zdających egzamin z psychiatrii i neurologii, starała się Skrzypińska1 znaleźć, jaki jest przebieg poszczególnego stanu wzruszeniowego. 56 studentów badanych było trzykrotnie, pierwszy raz bezpośrednio po przyjściu do kliniki, drugi raz po upływie 1 do 2 godzin, tj. po zbadaniu przez nich chorego, i trzeci raz bezpośrednio po ukończeniu egzaminu i dowiedzeniu się o jego wyniku, a więc znowu po upływie dalszej 1 do 2 godzin. 14 medyków badanych było tylko dwukrotnie. Cały okres obserwacji każdego studenta, badanego trzykrotnie, wynosił od 3 do 4 godzin. Przeciętna z otrzymanych wartości chronaksyjnych wszystkich studentów, badanych natychmiast po ich przyjściu do kliniki, wyniosła 9,2 sigmy, a więc już wyraźnie poniżej najniższej granicy, stwierdzonej przez Bourguignona dla typów wrażliwych, — w powtórnym badaniu przeciętna ta spadła jeszcze niżej (do 8,7 sigmy), i wreszcie w trzecim badaniu, po całkowitym ukończeniu egzaminu, wzrosła gwałtownie do 15,3 sigmy, czyli do górnej granicy chronaksji typów wrażliwych. Z tych przeciętnych wynika zatem wniosek, że na egzamin przychodzą studenci już w wyraźnym stanie wzruszeniowym, który się wzmaga jednak bardziej po zbadaniu chorego i który natychmiast po ukończeniu egzaminu ulega gwałtownemu odprężeniu aż do normy, a w wyjątkowych przypadkach nawet poniżej normy pobudliwości zwykłej. W 8 przypadkach mogła Skrzypińska zbadać dodatkowo chronaksję medyków w dniach poprzedzających dzień egzaminu lub następujących po nim; i w tych przypadkach wielkość spadków wzruszeniowych chronaksji okazała się niezależna od poziomu chronaksji konstytucyjnej. Oczywiście istnieją znaczne różnice osobnicze krzywych tych wahań. Po niedostatecznym wyniku egzaminu trzecie badanie stwierdziło w dwóch przypadkach dalsze zmniejszenie się chronaksji, w dwóch przypadkach jej pozostanie na poziomie chronaksji z okresu przedegzaminacyjnego i w czterech wzrost do granic normalnych (pozostałych czterech z wynikiem ujemnym nie można było zbadać po raz trzeci).

Zdający egzamin po raz drugi lub trzeci nie wykazywali specjalnych odchyleń od wahań wartości przeciętnych. Zmniejszanie się pobudliwości przedsionkowej lub jej zwiększanie się po ukończonym egzaminie tylko w niektórych przypadkach było zgodne z podmiotowym wrażeniem studentów, z których jedni stwierdzali u siebie wyraźne odprężenie nerwowe, inni przyznawali się, że są jeszcze »podminowani» egzaminem. Ale w niektórych przypadkach wypowiadana przez medyków samoocena własnego stanu wzruszeniowego miała na pewno małą wartość, ponieważ niektórzy niechętnie się przyznawali nawet do pewnej tremy, a medyk, którego stan wzruszeniowy i wybitne drżenie rąk były całkiem widoczne, nie stwierdził u siebie żadnego zdenerwowania. W jednym przypadku, w którym chronaksja podczas pierwszego badania wyniosła zaledwie 3.0 sigmy, podczas drugiego zaś 2,o sigmy, tak wyjątkowe wzmożenie pobudliwości okazało się pochodzenia chorobowego, gdyż studentka skarżyła się na zupełne wyczerpanie z powodu silnych ataków kamicy żółciowej, którym często w ostatnim czasie podlegała, lecz bez względu na nie nie chciała już odkładać egzaminu. U 7 studentów wystąpiło zjawisko, które Skrzypińska nazwała lepkością wzruszeniową, polegającą na zupełnym lub prawie zupełnym braku wahań chronaksji podczas doświadczenia; tylko w jednym z tych przypadków chronaksja pozostawała w granicach norm Bourguignona, mianowicie wynosiła 15,0 sigm (wynik egzaminu niedostateczny; mała pobudliwość sprawiała tu wrażenie spokoju człowieka z góry zrezygnowanego), w pozostałych 6 przypadkach lepkość przejawiała się w niskich poziomach chronaksji, najczęściej koło 10.0 sigm, ale niekiedy na poziomie 5,0 do 6,0 sigm. Pomimo znacznych różnic osobniczych pomiędzy krzywymi wzruszeń poszczególnych medyków, Skrzypińska słusznie wyprowadza ze swych badań wniosek, że metoda chronaksyjna jest nieporównanie pewniejsza i subtelniejsza niż psychogalwaniczna metoda Veragutha, i że po dane powyżej przeciętne z wartości chronaksyjnej u wszystkich medyków wykazują w sposób niewątpliwy w cyfrach, że pobudliwość przeciętnego medyka przychodzącego na egzamin jest wyraźnie wzmożona w porównaniu do normalnej skali pobudliwości ludzi dorosłych, podanej przez Bourguignona.

Wpływ wzruszeń na procesy cielesne może mieć charakter nie tylko fizjologiczny, ale i patologiczny, jeśli działa u osobników, skłonnych do zapadania na pewne schorzenia; w wywiadach chorych na różne nerwice, na chorobę Basedowa, na padaczkę, spotykamy nierzadko twierdzenie, że uraz psychiczny ostry, zwłaszcza przestrach, wywołał pierwszy napad padaczki lub pierwsze przejawy choroby Basedowa, albo psychonerwicy, która nieraz powstaje również pod wpływem przewlekłych urazów psychicznych o charakterze długotrwałych wzruszeń.

Ale na czynności cielesne wpływają nie tylko wstrząsy psychiczne, jakimi są stany wzruszeniowe. Zwyczajne napięcie uwagi, konieczne podczas wszelkiej pracy umysłowej, powoduje odruchy źrenic (Jan Piltz), zmiany w oddychaniu, a także występowanie na encefalogramach, rejestrujących ruchy mózgu w przypadkach kostnych ubytków czaszki, fal samoistnych, nieokresowych i niezależnych od czynności serca, oddychania lub mięśni, natomiast zależnych od pracy uwagi (A. Mikulski i E. Herman).

Co więcej, stany psychiczne wpływają nawet na ogólną przemianę materii i na poszczególne jej składniki. Doświadczalnie zostało to stwierdzone przez sugerowanie w stanie hipnozy, że uśpiony leży w śniegu, co powodowało zwiększenie przemiany materii o 20 do 30%, albo że spożywa określone słodkie pokarmy, co pociągało za sobą zwiększenie ilości diastazy, lub że je pokarm tłusty, przy czym zwiększała się ilość lipazy, tak samo jak zwiększanie się ilości trypsyny występowało po sugestii jedzenia pokarmów obfitujących w białko.

Wilczkowski posunął te badania o krok dalej i stwierdził doświadczalnie, że stany psychiczne mogą wywierać w określonych warunkach wpływ na skład chemiczny krwi, bez żadnego hipnotyzowania badanego, a więc w warunkach normalnych, umożliwiających przeprowadzenie tych badań nawet na psychicznie chorych. Technika badań Wilczkowskiego zbliżała się do techniki badań już wypracowanych odruchów warunkowych. Autor najpierw brał próbkę krwi od osoby podlegającej doświadczeniu i pozostającej na czczo (w innej serii badań po śniadaniu), w celu stwierdzenia zawartości cukru we krwi, następnie bezpośrednio po wzięciu tej pierwszej próbki pokazywał badanemu talerz pełen cukru i tłumaczył, że po upływie 10 minut badany będzie mógł zjeść tyle cukru, ile zechce, przy czym w ciągu tych 10 minut starał się w ogóle wzbudzić apetyt badanego na cukier przez rozmowę na temat słodkich rzeczy. Po upływie 10 minut pobierał drugą próbkę krwi i dopiero po jej pobraniu pozwalał badanemu spożyć dowolną ilość cukru. Przed pobraniem obu próbek krwi badany nie dostaje ani kawałka cukru, więc działanie cukru jako bodźca jest w tym doświadczeniu wpływem wyłącznie psychicznym. W analogiczny sposób przeprowadzał Wilczkowski badania z zawartością we krwi soli kuchennej. W tych doświadczeniach nad istnieniem psycho-chemicznych odruchów we krwi autor zatem nie wypracowywał żadnych nowych odruchów warunkowych, jak Pawłów i jego szkoła, ale starał się uchwycić to, co zostało przez osoby badane nabyte przez ich własne doświadczenie życiowe. Obliczenia otrzymanych wyników liczbowych doprowadziły autora do wniosku, że psycho-chemiczne odruchy we krwi u ludzi istnieją jako odruchy swoiste na oba rodzaje stosowanych bodźców i że za zasadniczy kierunek reakcji należy uważać obniżenie się poziomu składnika chemicznego we krwi, zgodnie z celowością reakcji ustrojowych. Ciekawy jest wreszcie wniosek Wilczkowskiego, że reakcje psycho-chemiczne najsłabiej wypadają u ludzi psychicznie zdrowych, dają zaś największe zmiany u tych psychicznie chorych, których zniedołężnienie umysłowe jest najdalej posunięte i u których wskutek tego niedomoga hamującego wpływu wyższych czynności psychicznych na niższe jest największa.

Jak widzimy z powyższego, wpływy psychiczne na przebieg procesów cielesnych są bardzo rozległe, znacznie bardziej niż przypuszczaliśmy do niedawna, ponieważ okazuje się, że ogarniają nawet takie czynności fizjologiczne, o których sądzono, że tym wpływom wcale nie ulegają, jak np. poszczególne składniki chemiczne krwi.

Wzajemny stosunek czynności psychicznych i czynności cielesnych w jedności psychofizycznej człowieka jest zatem stosunkiem dwóch odrębnych kategorii sił dynamicznych realnych, wpływających na siebie wzajemnie. Podmiotowe stany psychiczne przestrzennie nieuchwytne występują w szeregu powyższych przykładów rzeczywiście jako zupełnie konkretne siły dynamiczne swoiste, wykazujące niekiedy bardzo dalekie zróżnicowanie, żyjące »życiem własnym», jak mówi J. Joteyko, a więc odrębnym od życia ustrojowego.

Wzajemna zależność obu tych odrębnych kategorii sił, psychicznych i cielesnych, przedstawia się po bliższym ich rozpatrzeniu tak, jak gdybyśmy tu mieli do czynienia z dwoma bardzo złożonymi układami sił odrębnych, ale sprzężonych ze sobą, pozostających w stanie równowagi ruchomej. Mogą one harmonijnie współpracować ze sobą, ale już nawet w warunkach normalnych każdy z tych układów może przejściowo wykazywać mniejszą lub większą przewagę nad drugim. W rytmicznej kolejności stanów snu i czuwania znajdujemy najjaskrawszy wyraz wzajemnej zależności tych dwóch układów dynamicznych. W głębokim śnie przewaga dynamizmów ustrojowych doprowadza czynności psychiczne do zupełnego zaniku; w stanie czuwania równowaga chwiejna obu dynamizmów może się przedstawiać pod bardzo różną postacią, ale oczywiście nawet możliwie najdalej idąca czynność dynamizmów psychicznych, do których się dostosowuje ustrój jako całość, nie może doprowadzić do zaniku czynności ustrojowych, równoznacznego ze śmiercią organizmu.

Wszystko, co powyżej mówiliśmy o wzajemnym wpływie czynności psychicznych i cielesnych, dotyczy człowieka dojrzałego. Ale w cyklu życiowym człowieka ten wzajemny stosunek ulega bardzo daleko idącym i charakterystycznym zmianom, które rzucają dużo światła na dynamizmy psychiczne.

Więc przede wszystkim nie tylko »życie własne» psychizmów, ale nawet w ogóle żadne czynności psychiczne nie istnieją jeszcze u noworodka, który przychodzi na świat; istnieje tylko instynktowa dążność do życia i do pełnego rozkwitu, istnieją reakcje natury uczuciowej. Potem w ciągu pierwszych paru lat życia szybko mnożą się pierwsze psychiczne nabytki natury uczuciowej i poznawczej, a także elementarne sprawności ruchowe; ale i te elementarne czynności psychiczne wykazują swoją aktywność tylko pod wpływem działania wrażeń ustrojowych lub zmysłowych, natomiast nie posiadają jeszcze »życia własnego» w ściślejszym tego słowa znaczeniu, tj. w znaczeniu aktywności samoistnej, intrapsychicznej, niezależnej od wrażeń bieżących. Intrapsychiczne życie własne zaczyna powstawać dopiero około 3 roku życia, rozwija się powoli i stopniowo w ciągu długich lat i utrzymuje się na szczytowym poziomie swojej ewolucji w tym okresie cyklu życiowego człowieka, w którym jego ustrój zaczyna wykazywać mniej lub więcej wyraźne zmiany wsteczne. Rozwój ciała i rozwój psychiczny idą zatem niezupełnie równolegle, co wskazuje na jakiś inny mechanizm ich ewolucji.

Marcin Autor