Źródła energii psychicznej cz.2

Żywą siłą, tworzącą pierwociny życia psychicznego, jest popędowość uczuciowa instynktu i jego fizjologiczny odpowied­nik, talamiczny ośrodek afektywności protopatycznej. Nie po­trafimy jeszcze dzisiaj powiązać bliżej poszczególnych popę­dów ustrojowych w jakąś ściślejszą lokalizację podkorową, chociaż doświadczenia W. R. Hessa wskazują wyraźnie na ich lokalizację na podstawie mózgu. Ale co do lokalizacji popę­dów filogenetycznie młodszych, zwłaszcza poznawczego i syntonicznego, musimy się przyznać, że nie mamy dotąd żadnego pojęcia, poza ogólnikowym przypuszczeniem, że ich siedlis­kiem — jak w ogóle wszystkich czynności dziedzicznych — są mechanizmy podkorowe, a nie kora mózgowa.

Widzieliśmy, że popęd poznawczy instynktu, który w filo­genezie stracił swoją dawniejszą zdolność do poznawania ży­ciowo ważnych bodźców, tworzy u człowieka całą jego stronę intelektualną, jest bezpośrednim motorem rozwoju intelektual­nego. Popęd poznawczy należy do uczuciowości, gdyż jest uczuciem zainteresowania, ciekawości. Ale właśnie dlatego, że to on tworzy sferę intelektualną, bywa zwykle przeciwstaw wiany uczuciowości, stanowiącej stroną charakterologiczną człowieka. Życie charakterologiczne ulega tak samo ewolucji jak życie intelektualne, którego rozwój jest w dużym stopniu niezależny od rozwoju charakterologicznego i odwrotnie.

Zdaje się, że z dużym prawdopodobieństwem możemy przy­puszczać, że motorem rozwoju charakterologicznego jest po­pęd syntoniczny, a nie popęd płciowy, jak twierdzą psycho­analitycy. Ale tak jak znaczenie popędu poznawczego dla roz­woju umysłu przejawia się najjaskrawiej pod postacią niedo­rozwoju intelektualnego w przypadkach dziedzicznej niedomo­gi tego popędu, tak samo znaczenie popędu syntonicznego dla rozwoju charakteru przejawi się również najjaskrawiej w przy­padkach niedomogi bezpośredniego uczucia współdźwięczenia z otoczeniem. Jak wybitna inteligencja i niedorozwój inte­lektualny stanowią dwa odrębne kręgi dziedziczenia, tak samo popęd syntoniczny i jego niedomoga, czyli schizoidia, stano­wią również dwa odrębne kręgi dziedziczenia. Do syntonicz­nego, czyli cyrkularnego kręgu dziedziczenia należy psychoza maniakalno-depresyjna, występująca na tle konstytucji psy­chicznej syntonicznej i cielesnej piknicznej. Do schizoidalnego kręgu dziedziczenia należy psychoza schizofreniczna, wystę­pująca na tle schizoidii i wiążącej się z nią różnej konstytucji cielesnej, z wyjątkiem piknicznej. Najczęściej jednak ze schizoidią wiąże się konstytucja cielesna leptosomiczna, cechu­jąca się wzrostem smukłym, twarzą ściągłą, szyją długą, ką­tem międzyżebrowym ostrym, brakiem obfitszej podściółki tłuszczowej.

Schizoidia cechuje się, w przeciwieństwie do syntonii, za­mykaniem się w sobie, charakterem refleksyjnym, skłonnym do unikania ludzi, zwłaszcza liczniejszego grona, wykazują­cym pociąg raczej do książki lub do przyrody. Jak syntonia waha się między biegunami: wzmożone samopoczucie, wesoły nastrój i obniżone uczucie, smutny nastrój, tak schizoidia wa­ha się między biegunami: chłodny i wrażliwy. Płaszczyzna tych biegunów dotyczy więc pobudliwości uczuciowej, a nie nastrojów. Jednak nie dotyczy pobudliwości wszelkich uczuć w ogóle, gdyż schizoidia nie jest chłodem na wszyst­ko albo wrażliwością na wszystko, ale jest przede wszyst­kim chłodem w stosunku do otoczenia, a więc niedomogą bezpośredniego współdźwięczenia uczuciowego, chociaż rów­nocześnie wrażliwość na najsłabsze nawet zadrażnienie am­bicji może być nie tylko zachowana, ale nawet bardzo du­ża. Zamiast bezpośredniości syntoników, mamy tu wewnętrz­­ne przetrawienie każdego wrażenia przed zareagowaniem na nie. To przetrawienie może doprowadzić do kompen­sacji albo nawet hiperkompensacji, pod postacią pseudosyntonii, wtórnej, refleksyjnej, często przesadnej lub nienatural­nej. Brak tu bezpośredniości, żywiołowości i naturalnej pro­stoty prawdziwej syntonii. Konstytucja psychiczna i cielesna syntonika jest harmonijna, jak jego ruchy, prostolinijne, jed­noznaczne. Konstytucja i psychiczna i cielesna schizoida jest wieloraka, wieloznaczna, jak się zdaje właśnie dlatego, że jedyną powszechną cechą wspólną wszystkim schizoidom jest tylko ich syntoniczna niedomoga.

Powstaje tu nowe zagadnienie, czy schizoidia jest tylko nie­domogą syntonii, czy może jest ponadto, w niektórych przy­padkach albo i we wszystkich, również jakimś dziedzicznym popędem, oczywiście w znaczeniu odwrotnym do syntonii. Albo inaczej, czy schizoidia jest tylko niedoborem, zjawis­kiem biernym, czy też jest realną siłą pod postacią popędu odtrącającego. Psychologicznie należą tu wszelkie uczucia nie­chęci, nieprzyjaźni, wrogości, ze szczytowym uczuciem niena­wiści.

Nie możemy rozstrzygnąć tych wątpliwości, musimy na ra­zie poprzestawać na stwierdzeniu, że w konstytucji schi­zoidalnej mamy zawsze niedomogę syntonii. Ale jest faktem psychologicznym, że w warunkach normalnych u każdego człowieka istnieją obok siebie obydwa te czynniki, syntoniczny i schizoidalny i zależnie od sytuacji przeważa w pewnych momentach jeden czynnik, w innych zaś drugi. Jest także fak­tem klinicznym, że pomimo jakiegoś, do pewnego stopnia prze­ciwstawnego, charakteru psychozy maniakalno-depresyjnej z jednej i schizofrenii z drugiej strony, zdarzają się rodziny, w których jest dziedziczona psychoza mieszana, zawierająca z reguły elementy obu tych schorzeń.

Co więcej, wspomnieć należy twierdzenie Bleulera, że nie należy pytać, czy dany przypadek jest schizofrenią, czy też psychozą maniakalno-depresyjną, ale ile w danym przypadku jest z psychozy maniakalno-depresyjnej, a ile ze schizofrenii. Jak na dwie psychozy, stanowiące jednak niewątpliwie dwa odrębne kręgi dziedziczenia, o odrębnej konstytucji psychicz­nej i cielesnej, twierdzenie Bleulera wydaje się czymś zupeł­nie niezrozumiałym, pomimo tego że zdaje się rzeczywiście odpowiadać doświadczeniu klinicznemu. Podobnego stosunku wzajemnego dwóch spraw chorobowych nie znajdziemy poza tym bodaj w żadnej gałęzi medycyny, a zresztą nie znajdzie­my go również i w psychiatrii wśród wszelkich innych chorób psychicznych. Oczywiście muszą istnieć jakieś nieznane nam dotąd przyczyny, powodujące ten paradoksalny stosunek; prawdopodobnie stoi on w związku z biologicznym charakte­rem obu tych konstytucyjnych typów, syntonicznego i schi­zoidalnego, którym być może odpowiadają dwa geny odrębne, ale jednak sprzężone ze sobą.

Stosunki dotyczące instynktu poznawczego układają się nie­porównanie prościej, aniżeli w zakresie instynktu syntonicz­nego, ponieważ niedorozwój intelektualny jest tylko niedo­rozwojem umysłu, nie jest żadnym popędem, jest tylko niedo­mogą; tu nie może być mowy o dwóch genach sprzężonych, niedorozwoju i wybitnej inteligencji. Popęd poznawczy nie ma żadnego współzawodnika, owszem idzie sam na usługi każ­dej innej skłonności uczuciowej, instynktowej lub psychicz­nej. Ale popęd stadny u zwierząt ma swoje czynne przeciwień­stwo pod postacią dziedziczonego popędu ostrzegawczego: pisklęta nie boją się pawia, ale uciekają przed jastrzębiem, nawet jeśli widzą go pierwszy raz w życiu. U człowieka prze­ciwieństwem syntonii jest bezpośrednie odczuwanie lęku, uczu­cia może najczęściej spotykanego wśród schizoidów normal­nych i psychopatycznych.

Marcin Autor